Wiele dobra w jednej książce

  • Autor: Joanna Pamięta-Borkowska
  • Opublikowano: 15 Grudzień 2017
  • Komentuj 4

Wstępne informacje, które znalazłam na temat zbioru opowiadań “Azyl” mówiły, że są to jedne z pierwszych tekstów Grzędowicza.

Zrazu poczułam niepokój, bo do tej pory tego typu zestawienia kojarzyły mi się z tekstami Kinga, pochodzącymi z czasów, gdy miał 15 lat, dopiero stawiał pierwsze kroki na ścieżce pisarza, a jego teksty przeleżały kawał czasu gdzieś na dnie szuflady. Są to opowiadania, których do dziś się trochę wstydzi, a przynajmniej nie chciałby, by ujrzały światło dzienne. Służyły treningowi pisarskiemu, pracy nad warsztatem, albo po prostu zabawie. Wydawnictwa często wychodzą z założenia, że fani łykną wszystko i wrzucają całe tomy “nigdy wcześniej nie publikowanych tekstów mistrza grozy/fantasy/sci-fi”.

Na szczęście tym razem nie mamy do czynienia z takim procederem. Fabryka Słów zabawiła się w detektywa i wygrzebała w czeluściach starych czasopism i antologii opowiadania stare, ale dobre. Takie, dzięki którym Grzędowicz zaczął być ceniony w polskim fandomie. Są to opowiadania, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że krótka forma to w przypadku tego pisarza najlepsza forma.

Jarosław Grzędowicz przy pracy

Większość z nich to absolutne perełki. Nie brakuje wśród nich opowiadań gorzkich, zabawnych, osadzonych w klimatach fantasy czy sci-fi. Pozwolicie, że posłużę się wytartym sloganem, który jednak tutaj znajduje pełne uzasadnienie - każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ze wstępu pióra Grzędowicza dowiadujemy się, że opowiadania tworzące zbiór nie zostały przezeń zmienione. Czytamy je zatem w stanie pierwotnym, sprzed kilkunastu i więcej lat. Najstarsze zostało wydane w latach 80-tych. “Azyl” jest zatem swego rodzaju podróżą w przeszłość. Pod koniec każdego tekstu jest krótka notka Grzędowicza na temat okoliczności powstania opowiadania, co jest bardzo dobrym zabiegiem.

Nie do końca pasują mi tylko ilustracje Vladimira Nenova. Jakoś lepiej wyglądały w “Virionie” Ziemiańskiego. Napiszę Wam, na jakie opowiadania powinniście zwrócić szczególną uwagę:

Twierdza Trzech Studni” klimatem przypomina Pana Lodowego Ogrodu. Zaczyna się jakby w połowie i to mnie trochę zniechęciło. Sporo imion, jakieś dialogi dotyczące wojny, w której się nie orientowałam. Ale okazało się, że to celowy zabieg. Niektórzy twierdzą, że to pierwsze polskie opowiadanie fantasy (opowiadanie powstało w 1982 roku), chociaż jest ono bardziej połączeniem science-fiction i fantasy. Moim zdaniem, jest to jedno z najlepszych opowiadań w zbiorze i aż się prosi o rozwinięcie do postaci powieści. Wtedy samo opowiadanie nadawałoby się na prolog.

Jedna z ilustracji Nenova

Śmierć szczurołapa” oraz “Enter i jesteś martwy” przypadną do gustu wielbicielom powieści “Hel3”. Każdy z nich porusza jakieś zagadnienie związane ze społeczeństwem w epoce posthumanizmu. “Enter…” ma postać listu prywatnego zabójcy do ofiary, a porusza kwestię tożsamości człowieka w internecie. Pokazuje, jak można kogoś unicestwić, po prostu wymazująć ślad o nim w urzędach i sieci. Rzuca zupełnie inne światło na pojęcie zabójstwa cyfrowego.

Przespać piekło” jest świetna antyutopią, należy do gatunku fantastyki socjologicznej, której celem było przekazanie krytyki ówczesnego reżimu pod płaszczykiem fantastyki. Jest to opowiadanie prawie klasyczne, gdyby nie ciekawy twist pod koniec. Takie opowiadania kiedyś pisano - z przesłaniem, z zawoalowaną przestrogą. Trochę mi brakuje współcześnie takich tekstów, dlatego z tym większą przyjemnością przeczytałam “Przespać piekło”.

Dom na Krawędzi Światła” - to z kolei opowiadanie z rodzaju opowieści eschatologicznych. Myślę, że Gaiman by je polubił.

Rozkaz kochać!” to trochę humoreska na temat prawdziwej natury miłości, wynikła ze studiów Grzędowicza nad neurochemicznymi podstawami procesów emocjonalnych. Jest jednocześnie zabawna i przerażająca, jak to zwykle u tego autora.

Chwila przed deszczem” - cyberpunk nieco przypominający mi dzieła Gibsona albo Stephensona, w stylu przywodzącym na myśl Blade Runnera. Wierzcie mi lub nie, ale czytając “Chwilę…” widziałam obrazu skąpanego w deszczu Los Angeles i Deckarda przemykającego przez ciasne zaułki.

Dawno nie czytałam tak dobrego zboiru opowiadań. Mam nadzieję, że książka zostanie ciepło przyjęta i przekona Grzędowicza do powrotu do tej formy pisania.

Opowiadania inne niż wszystkie - warto!

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze