Witamy na Brooklynie. Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie
W czasach kiedy narzekamy na animacje Andromedy, ciamkamy na kosmicznego Call of Duty czy wkurzamy się na DLCeki, polskie studio Pixel Crow w kooperacji z 11 Bit Studios proponuje zupełnie coś innego.
Proponuje karykaturę nowojorskiego Brooklynu lat '80 poprzedniego wieku z jego problemami i stereotypami, karykaturę pełną czarnego humoru i często niełatwych wyborów, do tego zrobioną w pikselowym stylu przypominającym gry sprzed lat. W Beat Cop jest wiele rzeczy, które dadzą się polubić, a gra stanowi miłą odskocznię od często rozczarowujących ''
tripel ejów''. Czujecie wiosnę w powietrzu? Bo ja chyba tak.
Na szczęście jestem za młody, żeby pamiętać lata 80, ale doskonale pamiętam amerykańskie filmy i seriale z tego okresu, którymi częstowano nas w polskiej telewizji w latach '90 i Beat Cop doskonale oddaje tamten klimat. ''
Także wyluzuj poślady, zrelaksuj się i ciesz się grą - nie można brać życia zbyt serio'' możecie przeczytać w komunikacie na samym początku gry. I rzeczywiście - Beat Cop w swoich żartach, często ostro jadących po bandzie, nie oszczędza żadnej z zamieszkującej nowojorski tygiel społeczności - Włosi, Afroamerykanie, Rosjanie, Meksykanie czy Irlandczycy - wszyscy obrywają po równo.
''Dobrze'' w życiu Jacka już było...
Beat Cop to gra policyjna. Kierujemy w niej detektywem Jackiem Kellym, który miał pecha zareagować na wezwanie do domu pewnego senatora. Powiedzmy, że sprawa nie kończy się dla niego dobrze, a sam Jack, z ciążącymi na nim zarzutami, ląduje jako szeregowy policjant na jednym z posterunków na Brooklynie. Jako zwykły ''
krawężnik'' musimy rozdawać mandaty za złe parkowanie czy kiepski stan opon, interweniować przy próbach kradzieży czy pomagać miejscowej ludności w ich ''
przyziemnych'' sprawach. Przykład? Miejscowy ksiądz prosi nas o dostarczenie mu... twardych narkotyków, od których jest uzależniony. Ot normalny dzień na dzielni.
Pomiędzy zadaniami związanymi z typową policyjną robotą musimy przeprowadzić śledztwo, które ma udowodnić naszą niewinność. Dojście do prawdy łatwe nie będzie, bo wszyscy wydają się w jakiś sposób zamieszani w aferę. Po drodze będziemy mieć do czynienia z włoską mafią czy gangami czarnych - każda z tych frakcji ma swoją agendę i każda będzie próbowała nas wykorzystać do swoich niecnych celów. Czasem zostaniemy poproszeni o przeszukanie pojazdu ''
konkurencji'', innym razem dostaniemy zadanie przejęcia walizki z ''
tajemniczą zawartością''. Możemy oczywiście odmówić przyjmowania zadań od typów spod ciemnej gwiazdy i pozostać brooklinskim rycerzem w lśniącej zbroi, ale... nasza była żona ostro ciśnie nas o alimenty, których nijak nie da się zapłacić ze skromnej pensji policjanta. Skąd wziąć 600 dolców na koniec tygodnia? Odpowiedzcie sobie na pytanie sami.
Ktoś próbuje Jacka wrobić. Pytanie kto? Włosi? Czarni? Żona?
Jeśli idzie o mechanikę samej rozgrywki to nie jest ona jakoś wybitnie skomplikowana. Jackiem sterujemy za pomocą myszki klikając w miejsce, w które nasz bohater ma się udać. Na naszej ulicy znajduje się wiele barów i sklepów, którym z urzędu należy się policyjna ochrona. Ale uwaga! Zegar odmierza czas naszej zmiany (
każdy dzień to 10 minut czasu rzeczywistego), po której następuje koniec i podsumowanie dnia. Nie udało się wystawić wystarczająco dużej ilości wymaganych przez sierżanta mandatów? Dostajemy po kieszeni. Nie ochroniliśmy przed kradzieżą sklepu? Dostajemy po kieszeni. Nie zaopiekujemy się gościem zza granicy? Dostajemy po kieszeni. Na wykonanie wszystkich stawianych nam dziennie zadań jest bardzo mało czasu i trzeba umiejętnie nim dysponować - czasem lepiej dostać opierdziel od sierżanta-sadysty za zbyt małą ilość wypisanych mandatów niż pozwolić mafii na przemyt narkotyków tuż pod naszym nosem. Z drugiej strony Włosi nieźle płacą za odwrócenie wzroku, więc...
Wybory - to na nich skupia się istota gry. Często nie są łatwe, balansujemy na granicy policyjnej uczciwości, czasem po prostu musimy zdecydować co jest dla nas ważniejsze, bo zdarza się, że jesteśmy wezwani w dwa różne miejsca jednocześnie i nie ma szans na załatwienie obu spraw na raz. Kelly po swojej dzielni porusza się dość szybko, ale się przecież chłop nie rozdwoi.
Grafika nie przystoi do dzisiejszych czasów? Ano nie przystoi! Zaliczamy na plus!
Przejdźmy do grafiki bo ta zdecydowanie zasługuje na wzmiankę. Tak, nie mamy tutaj do czynienia z kosmicznymi animacjami i nie wiadomo jaką oszałamiającą oprawą graficzną - i o to chodzi! Pikselowa grafika to dla mnie zdecydowany plus tej produkcji - nie dość, że wygląda autentycznie (
w końcu w grze mamy rok 1986) to jeszcze, mimo swojej pozornej niedoskonałości, stanowi element zachęcający do gry. Nie jestem przekonany czy to samo można powiedzieć o płynącej z głośników muzyce, która po prostu ''
jest'', ale myślę, że mało kto zauważyłby jej brak.
Minusy? Szkoda, że gra jest tak krótka. W teorii możecie ją przejść kilka razy na kilka sposobów, ale zaplanowany przez twórców scenariusz na dany dzień zawsze pozostaje ten sam, choć będziemy mieli okazję podjąć inne wybory, które mogą zmienić zakończenie. Słabo działa też mechanika strzelania ze służbowego pistoletu, która polega na naciśnięciu spustu w momencie kiedy celownik najedzie na przyszłego denata.
Podsumowując - Beat Cop nie jest na pewno grą idealną, ale dobrze się przy niej bawiłem - choć muszę podkreślić, że przeszedłem ją tylko raz. Odpalić ją powinien gracz, który szuka dynamicznej, casualowej gierki, którą można przejść w parę godzin. Do tego dochodzi nie najwyższych może lotów, ale świetne pasujący do przedstawionego świata, humor i spora presja czasu wymagająca na nas szybkie podejmowanie decyzji i natychmiastowe działanie. Warto zagrać? Warto.
Na koniec zostawiam Was z Rockiem, który miał okazję sprawdzić jakim ciężkim kawałkiem chleba jest pilnowanie ulic Brooklynu:
?list=PLhSBw7mO1U1dBdrKH_tfgR4UNqR0SWqNY
Komentarze