650 koni, nieco ponad 1000 kilogramów wagi, silnik V8 i obowiązkowy napęd na tylną oś - tak, w bardzo wielkim skrócie, prezentuje się, zaprojektowany przez polską firmę Arrinera, bolid Hussarya GT.
Prace nad pierwszym polskim supersamochodem rozpoczęły się w 2008 roku, a na jazdę próbną Hussarya'i GT trzeba było czekać kolejne trzy lata. W styczniu tego roku jeżdżący prototyp pojechał podczas odbywającego się w Anglii Autosport International Racing Car Show w Birmingham. Niedawno auto wróciło do Polski gdzie w kilku miastach odbyła się jego prezentacja.
A było na co popatrzeć. Auto wygląda kosmicznie, podobnie jest też z technologią użytą do jego produkcji. Silnik V8 zapewnia, zależności od ustawienia silnika, od 400 do nawet 650 koni mechanicznych, całość nadwozia wykonano z włókna węglowego, a elementy wnętrza powstały z kevlaru. Nad kształtem pojazdu pracował profesor Janusz Piechna z Politechniki Warszawskiej.
_o1JbG8
Choć Hussarya to polska marka, to w naszym kraju niestety nie mamy wystarczająco rozwiniętego przemysłu motoryzacyjnego, byśmy sami byli w stanie udźwignąć taki projekt. Dlatego silnik jest amerykański, opony dostarczyła francuska firma Michelin, rama podwozia i skrzynia biegów to dzieła Brytyjczyków, a za zawieszenie odpowiadają Szwedzi.
Niedawno auto trafiło do Polski by zaprezentować się lokalnym mieszkańcom, ale zanim do tego doszło, Hussarya'ę pokazano podczas prestiżowego Festiwalu Prędkości w Goodwood w Anglii. Pojazd wykonał tam pięć przejazdów, niestety nie obyło się bez drobnej wpadki, kiedy samochód odmówił posłuszeństwa i musiał zostać ściągnięty z trasy.
''
Pod koniec 2017 roku zaprezentujemy wersję samochodu Arrinera Hussarya GT dopuszczoną do ruchu drogowego - będzie to auto, które o własnych siłach dojedzie na tor wyścigowy i z niego powróci. Jednocześnie stale trwają prace nad naszym największym wyzwaniem, w pełni drogowym superautem Hussarya 33''
napisali konstruktorzy na swojej stronie.
Cena takiej zabaweczki? Wersja ''
podstawowa'' ma kosztować przyszłego właściciela ponad 800 tysięcy złotych. Cóż, pomarzyć chyba można, nie?
[źródło:
arrinera.pl,
arrinera.com,
PremiumMoto TV]
Komentarze