HyperX Cloud Alpha - Recenzja

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 15 Kwiecień 2018
  • Komentuj 1

Zawsze miałam opory przed inwestowaniem w drogi sprzęt. Słuchawki za 400zł były dla mnie fanaberią, od kiedy kupiłam Razera Nagę (te X lat temu mysz kosztowała właśnie tyle), która zepsuła się po pół roku użytkowania a oddawanie na gwarancję niestety nie pomogło. Od tego czasu drogi sprzęt był dla mnie tak samo bezwartościowy jak tani marketowy ''zużyć-wymienić''. Jednak z czasem zaczęłam dostrzegać zalety dobrze wykonanego sprzętu i dobierać go nie ze względu na cenę, a właśnie jakość.

Piękne, kolorowe półki najbardziej znanych firm kuszą wystawami w marketach elektronicznych. Na jednej z nich wisiały sobie słuchawki Cloud Alpha. Cena drastyczna dla mojego studenckiego portfela, ale przymierzanie chyba nic nie kosztuje, nie? I kiedy je założyłam, to natychmiast zakochałam się w ich miękkości. Są duże, mocne i zadziwiająco lekkie.

Tego trochę nie rozumiem, ale ok. :D

W sklepach internetowych możemy dostać je za 399zł. Jak już mówiłam cena poraża, ale komfort użytkowania wszystko wynagradza. Co dostajemy?

Dodatkowo mamy pokrowiec, by zabezpieczyć słuchawki.

Wysokiej klasy materiały. Przez ostatnie dni testowałam słuchawki Lioncast Lx20, które choć wyraźnie tańsze w dotyku, to miały jednak przyzwoity dźwięk i trwałość. Tutaj czuć wyższą klasę sprzętu. Poprzednim modelom Clouda niczego nie brakowało, ale nawet przymierzając headsety na szybko w sklepie możemy poczuć różnicę w noszeniu ich na głowie. Nauszniki pokryte są mięciutką ekoskórką, a pałąk podbitym pianką materiałem. Nie odgniecie nam głowy, a elastyczność plastiku sprawia, że słuchawki dopasują się do tych większych i mniejszych. Kabel w porządnym oplocie, dwucześciowy i z małym, solidnym pilotem. Kontrukcyjnie nie ma się do czego przyczepić, a i z wyglądu są fajne.

Jako słuchawki dla graczy musiały wyglądać kozacko. I o ile każda inna firma nawrzucałaby w nie światełek i migotełek, to HyperX zawsze stawia na klasyczny gust. Czarno-czerwone, matowe i z delikatnymi żłobieniami w skórze. Nauszniki są przymocowane do pałąka przez czerwone elementy ozdobne ze szczotkowanego aluminium, które możemy wysuwać na sporą długość. Jednak przez to, że nie są wbudowane bezpośrednio w pałąk, to kable do nauszników wiszą praktycznie luzem.

Nawet opakowanie robi werażenie. Porządne pudło, jak prezent na święta.

Najważniejsze jest jednak to, co słyszymy. Do grania są super. Świetna izolacja sprawia, że wszystkie dźwięki można od siebie odróżnić. Doskonałe tłumienie odcina nas od zewnętrznego świata, a my przenosimy się do gry, gdzie słyszymy wszystko, od smarknięcia wroga przez tupanie sojusznika za plecami. Jest to możliwe dzięki dystansowaniu dźwięku, co lepiej pozwala nam na ocenę odległości. Niestety, nie sprawdza się to przy słuchaniu muzyki lub oglądaniu filmów.

Słuchawki brzmią nieźle. Bardzo czysty dźwięk o ciepłej barwie. Ja do muzyki preferuje te zimne słuchawki, dlatego wciąż wybiorę dokanałowe Audictusy Endorphiny. Do grania jednak nie mam nic lepszego. Kingston promuje Cloudy Alpha dwukomorową kontrukcją i przetwornikami 50mm. Co to oznacza dla przeciętnego gracza? Że basy i wysokie tony są lepiej odseparowane. 

Najciekawsze jest jednak to, że często wyłączam głośniki i podłączam słuchawki do oglądania seriali czy YouTuba. Nie, nie zakładam ich na głowę. Leżą sobie spokojnie na biurku, a grają wystarczająco wyraźnie i głośno bym mogła wszystko słyszeć bez noszenia ich na sobie. Ciekawe rozwiązanie zwłaszcza rano, gdy domownicy jeszcze śpią, a ja muszę się umalować i uczesać, w czym headset nie pomaga. 

No i na koniec mikrofon. Dobrze, że można go odłączyć, bo dobijają mnie te odstające gałęzie. Ale kiedy już jest potrzebny, to sprawuje się świetnie. Czysty głos. Szumy minimalne. Spokojnie do grania albo nawet streamów daje radę.

W porównaniu z Lioncastem są zgrabne i poręczne. A odpinany kabel to dodatkowy bonus.

A tutaj widać różnicę w nausznikach i detalach.

Będę szczera. Nie mam efektu ''wow'', gdy je zakładam. Ale to będzie sprzęt bardzo dobrze grający i na lata. Czy warto? Chyba tak. Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam za tę cenę. Jednak pośród gamingowego sprzętu grającego w tej cenie jest to zdecydowanie najlepsza alternatywa, jeśli zależy nam na jakości brzmienia, a nie światełkach, bajerkach i innych strasznie potrzebnych graczom bzdurach. No i to Kingston. Możemy im zaufać, zwłaszcza ci, którzy grają całymi dniami i potrzebują komfortu.


Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze