Gra o Tron odcinek 4
- Autor: Kamila Zielińska
- Opublikowano: 06 Maj 2019
- Komentuj 11
Tak wiele wydarzyło się w tym odcinku... Może nie wszystko sobie wymarzyliśmy tak, jak to zostało pokazane, ale ostatecznie coraz jaśniejsze staje się to, kto obejmie Żelazny Tron. Zapraszamy Was na podsumowanie czwartego odcinka 8 sezonu Gry o Tron!
Dostaliśmy odcinek pełny smutnych momentów. Wszystko co wywalczyli obrońcy Winterfell ostatecznie i tak posypało się pod murami Królewskiej Przystani. Wszystkie zagojone rany otworzyły się na nowo, rozkochane serca znów są samotne, a Ci, którzy najbardziej potrzebują wsparcia zostali sami, bez sojuszników.
Daenerys i jej smoki
Największym zaskoczeniem odcinka jest niespodziewana śmierć Rhaegala. Potężny smok przeżył Nocnego Króla i Viseriona, by paść od kilku celnych strzałów balistą Eurona Greyjoya. Jak ten podły, zapijaczony pirat mógł odebrać życie tak majestatycznej bestii? Serca fanów pekają i nic dziwnego. Nie dość, że wojska Danki są praktycznie wybite do nogi, sojuszników na horyzoncie nie widać, a jedynie gdzieś ''są'', to jeszcze wpadła w zasadzkę kochanka Cersei i straciła jedno ze swoich cennych dzieci oraz ostatnie okręty i kolejne niedobitki niegdyś wielkiej armii.
Jednak straty liczebne to nie jedyne ubytki, które dotykają Matkę Smoków. Wszystkim zwolennikom teorii o pójściu w ślady swojego szalonego ojca pragnę przypomnieć kilka faktów. Po pierwsze: Danny za dzieciaka została sprzedana w niewolę mało wyrafinowanych Dothraków jako klacz rozrodowa przez brata tyrana. Całe życie miała jeden cel, odzyskać tron ojca, a pobudki słuszne, by ludziom żyło się lepiej. Jej egoizm podyktowany był prawem do tronu i chęcią niesienia pomocy ludności, która - jak jej się wydawało - czeka na wybawienie z rąk młodej królowej. Niesiona tą nadzieją na bycie potrzebną, kochaną i docenianą odbiła niewolników z wielu miast, wyzwoliła tysiące osób, wróciła życie wymarłym smokom, popełniła kilka mniejszych cudów, a ostatecznie poświęciła dla miłości i dla ludzi swoją wielką armię. Jedyne czego oczekiwała w zamian, to odrobina wiary w jej rządy i szacunku, by raz w życiu nie musieć walczyć o Żelazny Tron, szczególnie z ukochanym. Wszyscy, który dziwią się jej przerośniętemu ego i błędom, które bez wątpienia popełnia, pragnę przypomnieć, że w wymarzonym Westeros nikt nie przyjął jej z otwartymi rękami mimo jej poświęcenia. Nikt nie czekał, nikt jej nie potrzebował. Nikt też nie wierzy w jej rządy, a jedyny sposób w jaki chcą osadzić ją na tronie to poprzez małżeństwo. Dla walczącej tyle lat Danki to prawdziwy cios, szczególnie w obliczu praw do tronu Jona i poparcia jakim go obdarzono. To nie jest szalona królowa, to złamana kobieta, która desperacko zawalczy o swoje, ale wciąż może postąpić dobrze, jeśli uwierzą w nią odpowiedni ludzie.
Jon, niegdyś bękart, dzisiaj król.
To on jest na wygranej pozycji, a serial nieubłaganie zmierza w kierunku objęcia przez niego tronu. Czy tego chce czy nie, Jonz awsze będzie pionkiem na szachownicy losu, a przypadek robi z nim co zechce. Czyste serce i odwaga nie pomogły mu dotrzymać złożonej ukochanej obietnicy i wypaplał największą tajemnicę Westeros. Tym samym realnie pogrążając Matkę Smoków. A niby miłował, a niby tronu nie chciał, a jednak bierze to, co życie wciska mu w dłoń. idealny kandydat na króla, prosty do manipulacji i kochany przez poddanych. Ale to Danka jest szalona i głupia, bo wydaje jej się, że jak ma smoki to już wygrała. Co by się nie wydarzyło, Jon umrze wygrany, na tronie lub pod nim, w uwielbieniu północy.
Złamane serca widzów i bohaterów
Cios za ciosem w tym odcinku. My najbardziej rozpaczamy za trudnym losem wilkora Ducha, za zmarłym głupio i przypadkiem smokiem, za błędami w ruchach strategicznych Danki, ale bohaterowie łamią sobie masowo serca w tym odcinku. Danka żegna Mormonta, Mellisandre żegna wspólnie z Szarym Robakiem. Do tego straciła swoje latające dziecko. Straty, straty i więcej strat. A Jon? Żegna przyjaciół i rusza po tron.
Stratę przeżywa również Brienne, która Jamie wystawił po wspólnej nocy, by wrócić do swojej zgniłej siostry. Niby wiemy, że jedzie ją zabić, ale jednak to jego dziecko Cersei nosi pod piersią. Tormund zaś dostał na pocieszenie psa, a mogli być razem. Nikt tu nie doświadczy happy endu. Nawet Euron, który w chwili triumfu orientuje się, że królewskie dziecko jest znów kazirodczym owocem, nie jego potomkiem. Oj ty naiwny...
To był odcinek pożegnań, straty, smutków i najbardziej dołujące 80 minut mojej serialowej historii. nawet poprzedni odcinek nie rzucił na Westeros takiego ogromu beznadziei i desperacji. Nawet słynny kubek ze Starbucksa nie przyćmi przeraźliwej pustki po tym odcinku.
To samo pewnie poczuł Gendry, który dostał spektakularnego kosza od Aryi zaraz po mianowaniu na lorda Końca Burzy. TU NIE MA HAPPY ENDÓW.
Twórcy bawią się z nami, a ostatecznego planu nie zna nikt.
Pan Światła, jak to Davos sprytnie określił, ''spierdolił bez słowa i nie znamy jego planów''. Chciałabym dowiedzieć się więcej o Melisandre, i wierzę, że ten wątek powróci jeszcze jeśli nie w tym sezonie, to w kolejnych serialach w uniwersum GoT. Tak samo potraktowany po macoszemu wilkor, czy wszystkie wątki, które zamknięto z braku czasu.
Teoria fanów o szalonej królowej i Jonie na tronie (ale rymy), wybuchła w tym odcinku na dobre. Eskalacja tego wątku sięgnęła szczytowego poziomu, a szczytem był wywód Tormunda, że JON JEŹDZIŁ NA SMOKU I TO JEST POWÓD DLA KTÓREGO GO KOCHAJA, no super, Jon jest super, wszystko super, ale Danka miała takie 3 i wyniosła je z ognia, bez jednego poparzenia. Jej oburzenie rośnie proporcjonalnie do poparcia Jona. I to jest zrozumiałe, ale również zgodne z teoriami fanów.
W realnym życiu postawiłabym na Cersei
Gdyby przyszło mi obstawiać w realu, Cersei jest niepokonana. Atryleria przeciwlotnicza na każdym kroku, szalenie odważny Euron, spora armia doskonałych rycerzy i najemników i cholerna motywacja w postaci nienarodzonego dziecka. Jest mądra, przebiegła, rządzi od lat i nie jednego króla przeżyła na tym tronie. Co mogą jej teraz zrobić? Smok nawet nie powinien wzlatywać w powietrze, bo nafaszerują go pociskami balisty (dajcie mu jakiś pancerz na litość!). Mury obstawione łucznikami. CO MOŻNA JEJ ZROBIĆ? Nic. Ale to serial, wiemy, że ona upadnie tak czy siak, tylko w jaki sposób? Co wymyślą młodzi Targaryenowie w walce z tak wyrachowaną osobą? Ma świetnych doradców (w przeciwieństwie do Daenerys, kocham Tyriona, ale jest bezużyteczny póki co), zamek, mięso armatnio-zaporowe w postaci cywilów i wzburzyła Smoczą Matkę zabiciem Missandei, co z pewnością pchnie ją do czegoś głupiego i emocjonalnego.
Danka została skazana w momencie, gdy zdradził ją jej ukochany Jon, mimo tego, że przepowiedziała mu wprost co stanie się, jeśli prawda o jego pochodzeniu wypłynie. On konsekwencje poniesie w swoim czasie, ale swojej ukochanej wystawił wyrok. Jedynie Tyrion w nią wierzy nieugięcie, ale i to tylko przez małżeństwo. Jeśli obejmie tron, dokona kolejnego cudu.
Polecam Wam obejrzeć wspomnienia aktorów Gry o Tron. Coś niesamowitego!
Jon? Bardzo możliwe, Danny stać na poświęcenie, którego on już nie udźwignie. Oddałaby życie za niego, i dopełniła przepowiedni o Nissa Nissa i Azorze Ahai, oraz przywołała ostatecznie wątek R'hllora, Pana Światła. Z drugiej strony wystarczy, że jamie poświęci siebie by zabić siostrę, wtedy jako małżeństwo będą żyć długo i szczęśliwie.
Przed nami dwa ostatnie odcinki. Nieco ponad dwie godziny do końca historii, kolejna wielka bitwa, kolejne ofiary i kolejne emocje, ale również rozczarowania. I tylko Trójoka Sroka będzie wiedzieć, dlaczego wszystko zakończy się w ten, a nie inny sposób.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze