Ja,Rock z książka - Fracht
- Autor: Kamila Zielińska
- Opublikowano: 29 Wrzesień 2018
- Komentuj 9
Fracht Grzegorza Brudnika możecie kupić tutaj (wcześniej możecie przeczytać fragment powieści).
''Wciągający i niebezpiecznie prawdopobony scenariusz'' - tak promowana jest nowa książka Grzegorza Brudnika. Początkowo nastawiona byłam bardzo sceptycznie, bo początek książki serwuje czytelnikowi sporą torpedę do przełknięcia i stawia w sytuacji kompletnego oszołomienia, a przecież miało być wiarygodnie! Z czasem jednak historia zagadkowego zatonięcia promu na Bałtyku wydawał mi się dziwnie bliska.
Prom pływający ze Świnoujścia do Ystad, temat mi znany, bo moja druga połówka spędza tam połowę swojego życia. Często więc przychodzi mi słuchać ''morskich opowieści'' czy historii o tym, jak to kucharz zepsuł wyłącznik nadmiarowo-prądowy - znowu.
Chcąc nie chcąc nasłuchałam się nieco o promach, a mój luby podbierając mi książkę wpadł w tryb krytyka i wypunktował nieścisłości, ktróre możecie poczytać w ramce niżej. Nie martwcie się jednak, jeśli nie znacie się na statkach i nie macie dyplomu elektro-automatyka okrętowego, to kompletnie nie zrozumiecie o czym mowa. :D
Jesli jednak chodzi o historię, to jest tak wielowątkowa, że faktycznie sprawia wrażenie genialnej, międzynarodowej intrygi. Polsko-szwedzka kryminalna historia, opisana bardzo żywym i ciekawym językiem z odpowiednią dawką skandynawskiego chłodu, a do tego afrykańskich, eskimoskich i tak różnorodnych kulturowo wstawek, że aż ciężko się czasami połapać kto, z kim, i dlaczego?
Fani kryminałów (do których niestety nie należę) z pewnością docenią historię z Frachtu. Nawet ja, absolutny ignorant tego gatunku z ciekawością poznawałam losy Aleksandra Galla, który wrogów ma równie wielu co przyjaciół, a jego kolega Baldur stworzył z nim wyjątkowy duet.
Grzegorz Brudnik zadebiutował thrillerem Mayday, który opisywał zagadkową katastrofę samolotu, tutaj mamy tajemnicze zatonięcie promu. Spektakularne wypadki, szyte na miarę filmów akcji i Hollywoodzkiego rozmachu. Nie dziwcie się więc, jeśli główny bohater wyjdzie bez szwanku z najgorszej sytuacji. Chodzi raczej o odczucia towarzyszące twistom fabularnym, i temu, że po raz kolejny daliśmy się nabrać, a historia zamienia wrogów w przyjaciół, i właściwie od pierwszej strony nie wiemy kto tu jest dobry, a kto zły.
Są rzeczy, których żaden sztorm nie ukryje, a Aleksander Gall z pewnością rozwiąże zagadki spowite mgłą.
Fracht okiem elektro-automatyka okrętowego:
Wprawdzie kryminały nie są moim ulubionym gatunkiem literackim, ale z uwagi na bliską mi tematykę morską zdecydowałem się przekartkować “Fracht” Grzegorza Brudnika celem porównania jak treść książki ma się do stanu faktycznego. Generalnie można powiedzieć, że autor solidnie przygotował się pod względem merytorycznym, aczkolwiek kilka głupotek też się znalazło.
W jednym z rozdziałów była mowa o zamykaniu rampy rufowej, gdzie autor z pełnym przekonaniem stwierdził, że za poruszanie nią odpowiadają siłowniki pneumatyczne. Przyznam szczerze, że nigdy nie widziałem ani nie słyszałem o takim rozwiązaniu. Niemalże zawsze do takich celów służą układy hydrauliczne centralne lub rozproszone, wynika to z dużej siły jaką można uzyskać z połączenia oleju i wysokiego ciśnienia. W takim układzie też łatwiej można odnaleźć ewentualne wycieki. Podobnie zresztą wygląda kwestia ryglowania takowej rampy. W książce napisano, że za poruszanie zasuwą odpowiadają silniki elektryczne - owszem, mogą. Jednakże zdecydowanie łatwiejszym, bardziej niezawodnym sposobem jest tutaj zastosowanie siłowników hydraulicznych.
Trafiłem też na kilka dziwnych z punktu widzenia osoby morskiej praktykującej wyrazów np. agregat pomocniczy. Jest to straszne masło maślane - na statku znajdują się silniki główne napędzające śrubę, silniki pomocnicze napędzające prądnice i takie zestawy nazywamy agregatami prądotwórczymi oraz agregat awaryjny.
Sterburta - w j. polskim nikt już takiego określenia nie używa. Mówimy po prostu lewa burta, prawa burta. Po angielsku jest to odpowiednio port side oraz starboard.
A na koniec, żeby nie było że narzekam: “Było ciemno, ale wiedział, który bezpiecznik musi wymienić. Na samym dole, trzeci po lewej. Znał tę windę.” - przyznam, że czytając ten fragment poczułem się jak bohater filmu “Truman Show”. Odniosłem wrażenie, że ktoś podglądał mnie w trakcie pracy :)
Fracht Grzegorza Brudnika możecie kupić tutaj (wcześniej możecie przeczytać fragment powieści).
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze