Gra o Tron odcinek 5 - Komu biją dzwony?

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 13 Maj 2019
  • Komentuj 23

Wielki finał właściwie zaczął się dwa odcinki temu, ale to dzisiaj w nocy rozegrała się decydująca walka. To co stanie się dalej, to właściwie epilog i wybór ostatecznego władcy Westeros. To czas na ostatnie zamachy, intrygi i nieodwracalne decyzje. To po prostu słodko-gorzkie zakończenie, które obiecali nam twórcy Gry o Tron. Piąty odcinek już za mną, emocje powoli opadają, ale rozsądek krzyczy wniebogłosy szukająć dla siebie litości. Co wydarzyło się w Królewskiej Przystani? Jak upadła nadzieja fanów na zakończenie serialu wrzechczasów? Zapraszam Was do czytania i wspólnej oceny tego, co zobaczyliśmy w przedostatnim odcinku ostatniego, 8 sezonu Gry o tron.


Strefa bez spoilerów


Gra o Tron sezon 8 odcinek 5 - pożegnanie z rozsądkiem, czyli jak piękne historie zawodzą w finałach

Ten sezon bez wątpienia zapamiętamy jako nielogiczny, dziurawy scenariuszowo i łamiący serca fanów. Wszystko po to, by doprowadzić do jednej jedynej przepowiedni, która ostatnimi czasy jest wręcz mantrą każdego, kto ogląda Grę o Tron. Azor Ahai i Nissa Nissa, to odzwierciedlenie tego, co czeka Jona i Daenerys, niestety, na słodki finał nie mamy co liczyć. Zadbali o to scenarzyści, łamiąc w tym odcinku archetypy głównych bohaterów i robiąc nas w totalnego wałka. Na co były wszystkie dobre uczynki Danki, na co była nam przemiana Jaima Lannistera i złamane serce Brienne, na co byli nam inni, kiedy w grę wchodzą wydarzenia z 5 odcinka 8 sezonu Gry o Tron. Na co to wszystko?

Tego zapewne się domyślamy i wcale nie są to dobrze poprowadzone wątki. Mimo wszystko chyba będę osamotniona w mojej opini, bo mimo dziur w logice i totalnego pogwałcenia charakteru znanych nam bohaterów, odcinek wciąż imponował i zmierza ku jasno wytyczonej ścieżce. W tym niestety również ścieżce wielkiego rozczarowania fanów. Przyszła mi tu jednak na myśl ważna gejmerska anegdotka, która pasuje jak ulał w tej sytuacji. Zakończenie Mass Effecta. Wybitna trylogia, którą umiłowali gracze z całego świata, największe dzieło BioWare i coś tak kultowego, że nie ważne co zrobiliby scenarzyści gry, i tak nigdy nie dorównaliby wyobrażeniom fanów na temat epickości finału. Dziś przed takim samym dylematem stali twórcy Gry o Tron, która stała się czymś legendarnym w świecie pop kultury. Legendarnym do tego stopnia, że upadło pod naporem swojej zajebistości. Są pewne granice tego co człowiek kreatywny może wymyślić, a niestety zakończenia mają również to do siebie, że nigdy nie usatysfakcjonują każdego. Cokolwiek nie wydarzyłoby się w tym odcinku skazane było na zawód tych, co książki i serial traktowali jak świętego graala. Po raz kolejny pozostaje nam więc podążać mroczną drogą wytyczoną przez scenarzystów.

Zapraszam do strefy ze spoilerami, w której jako psycholog, ale również jako kobieta, postaram się zrozumieć dlaczego zrobili z Danki Szaloną Królową.


Daenerys Targaryen - przeklęte geny psychopatów


Danka nie była ani swoim ojcem, ani swoim bratem. Tak jak pisałam w analizie czwartego odcinka, to przykład złamanej kobiety, która w chwili największej samotności i straty została porzucona i obarczona kolejnymi traumami. Jak zachowuje się taki człowiek? Mobilizacja, szukaj czegoś, co pozwoli mu przejąć kontrolę w chwili, kiedy kompletnie jej nie czuje. Załamanie - czyli reakcje, które niekoniecznie współgrają z charakterologicznym rysopisem, oraz emocjonalna blokada, bo odcięcie pozwala na chwilę przejąć stery nad swoim życiem. Czas na przepracowanie traumy przychodzi później, kiedy opadną emocje. Kiedy Dance one opadną prawdopodobnie rozpadnie się pod wpływem zła, jakie dokonało się za sprawą jej decyzji i Drogona, ale jego siła to ostatnia rzecz, jakiej mogła być pewna w Westeros. Dlatego skorzystała z nich, gdy nie było już nikogo innego. 

Dlaczego rozpadła się tak bardzo, że doszło do takiego momentu? Bo to emocjonalna kobieta, która nie doświadczała wielu przejawów dobra w swoim życiu. Sama wywalczyła wiele dla innych, zdobyła miłość i uznanie innych ludów, a Westeros okazało się zimną, zakłamaną dziurą, w której wymordowano jej rodzinę. Jej najlepsi przyjaciele, Jorah i Missandei, stracili życie, armia padła w obronie Winterfell, jeden smok poświęcony został dla Jona, a drugi bestialsko zamordowany przez Eurona, który zastawił zasadzkę, tym bardziej, że Rhaegal był ranny po bitwie z Nocnym Królem i wolniej reagował.

Kiedy to wszystko zwaliło się na idealistyczną, młodą królową, nagle okazało się, że nie ma wsparcia. Jon wyznaje jakieś swoje miłostki (szczerze, każde jego słowo jest fałszywe, a jego znaczenie oprócz wkurzania Danki zerowe dla każdego następnego odcinka), po czym odsuwa się od swojej rzekomej miłości jak poparzony. Odtrącona przez ukochanego kobieta, której jeszcze ten sam ukochany zupełnym przypadkiem odbierze tron, bo ona jest świadoma tego jak marne szanse ma z nim w walce o koronę, nie mogła nie poddać się emocjom. Jon może sobie uparcie twierdzić, że on tego tronu nie chce, ale prawda jest taka, że Danka uprzedziła go co się stanie, jeśli zdradzi tajemnicę, a gdyby nie przekazał informacji dalej nie byłoby zdrajców takich jak Varys.

Varys wykazał się jednak odwagą i z godnością zniósł wyrok. Tym samym pokazał Tyrionowi, że miał rację, upewnił wszystkich w przekonaniu, że Danka oszalała, a jej żądza mordu jest ogromna. Powysyłał również swoje słowo w świat zerując szanse Daenerys do tronu. Tyrion również z wiernością ma mały problem, zresztą Jamie również. To chyba przypadłość wszystkich ludzi, którzy spędzili z Cersei więcej niż dobę, bo ten cudowny Jamie zakochany w Brienne zniknął w ciągu 5 minut ekranowych. Okazał się być do reszty zepsutym, pozbawionym empatii w stosunku do zwykłych ludzi kochankiem własnej siostry. Ten wątek był tak obrzydliwie zdradziecki dla nas jako widzów, bo jeszcze dwa odcinki temu wszyscy wiwatowali jemu i Brienne, bo oto dwoje najbardziej honorowych ludzi Westeros znalazło odrobinę szcześcia. Fuj, jak mogliście, nóż w plecy godny pozostawienia Ducha bez jednej sceny z Jonem. SHAME!


Domknęło się kilka wątków, które pozostaną w pamięci. Qyburn dostał za swoje, jako mistrz marionetek sam stał się szmacianą lalką, która padła z ręki swojego Frankenstaina. Cleganebowl było zjawiskowe, nawiązujące do historii dwóch braci i jednocześnie do śmierci Oberyna, który w życiu góry również miał pewne znaczenie. Skok w płomienie był tak oczywisty dla twórców, jak i dla nas. Jedyny możliwy koniec dla tej dwójki, i tu się z twórcami zgadzam w pełni. Podobnie jak decyzją o postawieniu Aryi w roli ''doświadczacza'' czynów Danki. Jak zresztą same DD-ki tłumaczą, żeby wczuć się w ogrom tragedii, która rozgrywała się w Królewskiej Przystani, widz musi przeżyć historię z parteru razem z bohaterem, którego darzy sympatią. Jedyną bohaterką, która mogła to przetrwać jest Arya i jako jedyna wzbudza prawie same pozytywne emocje. Tylko ona może zrozumieć cierpienie tych ludzi i tylko ona może za nie odpłacić tej, która dopuściła się rzezi. Nietrudno obstawiać, jakie będzie rozwiązanie tego równania. Nawet jeśli finalnie to Jon przebije Danny mieczem, to młoda Starkówna będzie miała w tym swój spory udział.


To co działo się na ekranie trzeba jednak odbierać nie tyłko głową, a również zmysłami. Absolutnie fantastyczne wykonanie tego odcinka, wybuchające resztki smoczego ognia, walące się budynki, muzyka Djawadiego znana z odcinka, w którym Cersei wysadziła Sept. To wszystko było naprawdę pięknym zwieńczeniem długiej drogi z Grą o Tron w moim życiu. 

Jesli chodzi o fabułę, wiem, że na zmiany za późno, czas odcinków i tak długi, to dość jednak ograniczony, a twórcy serialu mają swój cel i zamysł na ten wielki finał za tydzień. Wszystko zmierza w stronę zabicia Danki i po prostu pogodziłam się z taką wizją, podobnie jak pogodziłam się ze śmiercią Shepard z Mass Effecta. Po prostu takie są losy różnych dzieł, że twórcy robią je po swojemu, a jeśli nam z tym źle, to zostają fanficki. Staram się bez emocji podchodzić do debilizmów typu wystawianie armii przed mury i ich nagła śmierć bez jednego, wydobytego miecza. Staram się rozdzielić rozsądek od emocji. Chłonąć atmosferę tego gorzko-słodkiego finału. Jest mi przykro, że ta podróż skończy się już za tydzień, ale również cieszę się, że ten sezon jest krótszy, bo ten cały hejt i heheszkowanie z twórców jest... No cóż. Napiszcie lepszy scenariusz, wstawcie w neta, może ktoś go zekranizuje? Póki co mamy to co mamy, a nikogo do oglądania nikt nie zmusza. 

Wiedzieliśmy, że ten sezon będzie gorzki dla widzów. Zapowiadano nam to, a dziś czujemy tego skutki, gwarantuje Wam jednak, ten sezon będziemy wspominać bardzo długo, a sam serial jeszcze dłużej. To jest coś co zostanie z nami na lata, więc zamiast szukać kolejnych glupot w scenariuszu, spójrzcie jeszcze raz na Westeros i przypomnijcie sobie, jaki kawał historii zostawiamy za sobą. Przeżyliśmy razem coś wyjątkowego. 

Za tydzień zobaczymy, do czego to wszystko nas prowadziło i jaki cel czeka na końcu tej drogi. Zapraszam Was serdecznie do wymiany komentarzy. Co wydarzy się w ostatnim odcinku Gry o Tron

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze