Trust GXT 333 Goiya - recenzja

  • Autor: Michał Wojewódka
  • Opublikowano: 16 Marzec 2019
  • Komentuj 0

Z początku nie wiedziałem czego spodziewać się po słuchawkach GOIYA od Trust. Widząc napis na pudełku głoszący, że są to słuchawki wagi lekkiej poczułem się lekko zdezorientowany. Producenci przyzwyczajają nas, że słuchawki muszą być duże i masywne. Przykładem może być znalezienie się ciężarków w jednym z modeli wiodącej marki. Tutaj postawiono jednak na mobilność i wszechstronność.

Improvise Adapt Overcome

Już na pierwszy rzut oka widać, że hasłem jakie przyświecało twórcom była lekkość i prostota. Nie ma tutaj zbędnych elementów i niepotrzebnych dodatków. Całość konstrukcji wykonana jest z lekkiego plastiku. Wyjątkiem jest metalowa blaszka ukryta w opasce. Ten element nie podnosząc zbytnio wagi, zwiększa wytrzymałość. A jest to ważne, bo nie policzę ile razy słuchawki nauszne nagle straciły integralność będą na mojej głowie.

Pomimo tego minimalizmu całość prezentuje się bardzo estetycznie. Wszystko utrzymane jest w czarnej stylistyce. Dzięki temu umieszczone na bokach słuchawek stalowoszare logo GXT staje się naprawdę eleganckim elementem. Ładnie prezentują się też niepełne nauszniki. Zamiast pełnego zabudowania postawiono na obręcz połączoną z całą resztą trzema wygiętymi promieniami. Dodaje to dynamizmu do całej bryły i po prostu cieszy oko. Dodatkowo estetykę podnosi zastosowanie skóry (na szczęście dla lubiących zwierzaczki sztucznej), w obszyciach poduszek na nausznikach jak i tej zamontowanej na opasce.

Poza samymi słuchawkami w pudełku znajdował się też cały zestaw okablowania. Dostajemy tutaj główny kabel do komputera z zamontowanym pilotem i mikrofonem, przedłużacz z rozejściem pozwalający podpiąć do oddzielnych gniazd mikofon i słuchawki oraz kabel do telefonu. Wszystkie wtyczki oparte są na technologii jack, co odczytuje na plus w erze wszędobylskiego USB. Dodatkowo wszystkie przewody posiadają oplot, co również wróży ich żywotności. To właśnie dodatek tych trzech kabli stanowi o wszechstronności tego modelu. Nie są to tylko słuchawki do komputera ponieważ szybko można przypiąć je do telefonu i ruszyć na miasto.

Wszystko to definiuje docelowego klienta. Jest to gracz żyjący w biegu, lub często zmieniający swoje platformy. Słuchawki ewidentnie miały być pakietem wszystko w jednym. Już na samym pudełku producent wymienia, że słuchawki przeznaczone są do laptopów, PS4, Xbox One i nintendo Switch. Wymienione są zatem wszystkie najpopularniejsze platformy do grania. Ciekawym jest zaznaczenie, że chodzi o konkretnie laptopy, a nie po prostu PC. Czyżby Trust obawiał się, że GOIYA zginie wśród konkurencji?

Jak to się nosi?

Powróćmy na chwilę do nauszników i ich budowy. Zewnętrzna obręcz z poduszką nie stanowią tutaj o wygłuszeniu. Jest to raczej element, dzięki któremu słuchawki nie spadną z głowy. Za wyciszenie odpowiedzialna jest wewnętrzna poduszka umieszczona na głośniku. Dzięki takiej konstrukcji nasze uszy nie są zamknięte w piekarniku. Jeśli nie wiecie o czym mówię to załóżcie pełne słuchawki nauszne kiedy temperatura sięgnie 40 stopni celsjusza. Niepełna konstrukcja pozwala na wentylację powietrza, a to zmniejsza uciążliwość noszenia przez dłuższy okres. Niestety ten patent odbija się na jakości wygłuszenia. Jeśli tylko dźwięki nie były odpalone na pełen regulator, byłem w stanie wyłapać odgłosy z otoczenia. W przypadku grania był to minus, jednak świetnie sprawdzało się to, gdy korzystałem ze słuchawek podczas spaceru czy podróży. Same poduszki w kwestii miękkości wypadają rewelacyjnie. Dawno nie testowałem tak wygodnych słuchawek. Niestety jest jedna rzecz, która burzy ten dość zgrabny obrazek.

Co w trawie piszczy

Jest to dźwięk, który powiem szczerze nie zachwyca. Największym problemem są zniekształcenia nie pozwalające momentami rozpoznać pojedynczych dźwięków. Czułem się tak, jak gdyby ktoś wrzucił mój muzyczny obiad do blendera. Niby to samo, ale jednak wrażenia gorsze. Nie ma tutaj jednak tragedii. Ciepłe brzmienie i stosunkowo dobra scena dalej pozwala cieszyć się dźwiękiem. Nie ma tutaj też bajerów pokroju cyfrowego 5.1 czy wibracji, ale to jest waga lekka, czyli stare dobre minimum. Z ciekawością odkryłem jednak, że gdy byłem połączony kablem do telefonu jakość dźwięku była w moim odczuciu lepsza niż gdy korzystałem z opcji z mikrofonem i pilotem.

Niestety jak zwykle mankamentem okazał się mikrofon. Pozwala on na komunikację ale niestety jest dość uciążliwy. Przez sztywne zamontowanie i brak możliwości poważniejszej regulacji nie mogłem go dopasować. Jedyną opcją przechwycenia mojego głosu było umieszczenie go w bezpośredniej bliskości ust. Powodowało to jednak że moja broda ocierała się o plastik wywołując nieprzyjemne chrobotanie. Sama jakość przechwytywanego dźwięku była dość średnia jednak znośna. Co do mikrofonu zamontowanego w kablu do telefonu ten jest standardowym mikrofonem w słuchawkach telefonowych. Da się porozumieć i można odebrać czy pauzować odtwarzanie za pomocą przycisku i tyle.

Największe atuty - lekkość i przewiewność

Podsumowanie

Reasumując w kwestii dźwięku nie ma tu fajerwerków. Jest on przyzwoity, ale nie wybija się ponad średni. Cena majacząca w okolicy 100 PLN może skusić graczy, którzy z tych czy innych powodów nie chcą sięgać zbyt głęboko do kieszeni. Jeśli chodzi o granie na PC, na rynku jest sporo lepszych modeli w podobnej cenie. Mogę natomiast polecić słuchawki dla tych, którzy cenią sobie wszechstronność i nie ograniczają się, do ogrywania tylko jednej platformy. Również tym, którzy grają na Switchu w drodze do pracy, szkoły, czy po prostu nie chcą przechodzić w tryb ‘’dużo ekranowy’’..

 

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze