Recenzja Natrętnej Dziewiętnastki

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 03 Wrzesień 2017
  • Komentuj 1

Tak, mnie też #1 skusił do sięgnięcia po 19. tom przygód Stephanie Plum. Opinie czytelników o serii świetne, zachwyt New York Timesa i wydanie w Polsce nakładem Fabryki Słów. Nie mogło się nie udać.

Doskonałe opinie o książce kuszą...

Historia Stephanie liczy 22 tomy. Chociaż nie czytałam poprzednich, to korzystając z dobrodziejstwa Netflixa, udalo mi się obejrzeć ekranizację pierwszego z nich. ''Jak upolowac Faceta: Po pierwsze dla Pieniędzy'' idealnie oddaje charakter zarówno pierwszego, jak i ostatniego tomu. Plum po utracie pracy kierowniczki działu bieliźnianego trafia do firmy swojego kuzyna. Od tej pory działa jako agentka od spraw windy... Dobra, nieważne. Jest łowcą nagród, to brzmi dużo lepiej. Tropi więc i doprowadza przed sąd potencjalnych przestępców, którzy wyszli z aresztu dzięki kaucji, i zgarnia za żywych lub martwych 10%.

Ok. Trochę to dziwna forma prywatnego detektywa, ale działa to bardzo podobnie. Zresztą ten motyw jest dosyć popularny. Kobieta w średnim wieku, które odwraca swoje życie o 180 stopni i z braffiterki staje się badassem z piersiami o miseczce minimum D. Do tego koniecznie odpowiednie kształty, nie może być za wiotka ani za tęga. Przyda się też kilka kursów na super samicę, może być strzelanie z broni, hipsterska wersja samoobrony dla kobiet albo, na przykład, dwóch policjantów lub innych, starych wyjadaczy, którzy zawsze uratują ten biedny, jędrny tyłek. 

Robisz to źle Stephanie... BARDZO ŹLE.

P.S (czy tak się śledzi ludzi? Wystając zza krzaka i gadając na głosniku?)

Nie inaczej jest w przypadku Steph. Ma wszystkie elementy tego, czego (głównie dziewczyny) szukają w takich książkach. Problemem tutaj jest tylko fakt, że kiedy u Anety Jadowskiej i jej Dory Wilk czy Nikity panowie się nie zanudzą, to ze Stephanie nie będą mieli o czym pogadać. Natrętna Dziewiętnastka wyszła całkiem niedawno, ale pieniądze lepiej odłożyć na Szamańskie Tango, tutaj macie gwarancję rozrywki unisex.

Ogólnie seria może być niezłym zapychaczem czasu. faktycznie jest tak, jak napisano na okładce. ''Książki o Stephanie Plum są śmieszne i wciagające jak kolejne odcinki serialu.'' I tak jest w istocie. Nie śmiałam się na głos, ale czyta się przyjemnie, szybko i lekko. Historia przypomina trochę odcinki serialu. Niby nie można się przyczepić, ale...

Człowiek którego szukasz włamuje Ci się do domu, gdy jestes pod prysznicem, co robisz?

a) Podrywasz go

b) Krzyczysz z nadzieją, że go złapią i dostaniesz swoje 50 tysięcy

c) Dajesz się spiąć kajdankami kochasiowi x, by za 10 minut dać się odpiąć kochasiowi y.

Większość książek wydawanych przez Fabrykę zapewniła mi do tej pory bardzo prawdziwych i charakternych bohaterów. Nawet luźne, humorystyczne książki typu Zawód: Wiedźma były pełne świetnie zarysowanych charakterów i miały porywającą główną postać, której nie dało się nie kochać. Stephanie polubiłam, ale tak tylko trochę. Nie ma żadnych motywacji, robi wszystko mechanicznie, na zmianę zaliczająx swoich dwóch kochasiów, ale nie do końca wiadomo, dlaczego i po co. Nie dzieli się przy tym żadnymi spostrzeżeniami, a historia po prostu toczy się pomiędzy jedną a drugą schadzką. Czasem któryś z panów powie coś mądrego, co rozwieje tajemnicę zaginięcia aktualnego zbiega. Wtedy fabuła rusza delikatnie do przodu. 

:D Wiem, że też o tym pomyśleliście!

Gdyby jeszcze była ona mocnym elementem... ale nie jest. Każda sprawa wygląda podobnie. Stefka z koleżanką żarłoczką jadą odebrać sprawę. Wybucha samochód. Rozmawiają ze świadkami i wracają z niczym. Zawieszają więc sprawę i biorą kolejną. W tym czasie komuś przypomni się ważny element albo pojadą kolejny raz w to samo miejsce i znajdą przeoczone elementy układanki. Po drodze koleżanka Plum wepchnie w siebie 20 pączków i 10 cheesburgerów. Każdy rozdział wygląda tak samo. 

W powieściach kryminalnych najmocniejsza powinna być dobra fabuła. Sensowna zagadka z lekkim twistem sytuacyjnym, która pozwoli nam błądzić między rozwiązaniami. W #19 przygodach łowczyni nagród tego nie ma. W filmie również tego zabrakło. To pozwala mi przypuszczać, że wszystkie książki z serii prezentują podobny poziom.

Rozczarowałam się. To książka z serii ''meeh''. Tak samo nijako czułam się, grając w nowego Preya, jak goniąc ze Śliwką przestępców. Takie tam TOP #3  razem ze Zmierzchem i 50 Twarzami Greya. Ja wolę iść w Szamańskie Tango z Witkacem, które premierę będzie miało już za 10 dni.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze