Opowieści Mistrza Gry #2

  • Autor: Marek Wdowczyk
  • Opublikowano: 31 Styczeń 2019
  • Komentuj 3

Wiecie ile trwa przeciętna sesja? Cztery godziny. A taka bardziej rozbudowana, czy może zwyczajnie z większymi możliwościami graczy, to i do kilkunastu. A ile sesji składa się na kampanię? Ho ho ho! Dużo. Dobrym przykładem jest chociażby ekipa Critical Role (o której jeszcze porozmawiamy przy innej okazji). Ich pierwsza kampania trwała 115 sesji, plus to co było przed nagrywaniem, a to nam daje około 460 godzin gry. Ktoś mógłby powiedzieć “po co marnować na to czas?”. Ale na to odpowiedziałbym: *ekhm* “czy cię do reszty pogrzało?! MARNOWAĆ?!”. A mój słuszny gniew wynika z kilku ważnych elementów.

Primo:
J
estem oddanym fanem RPGów, graczem i mistrzem gry. Pierwszego RPG grałem jeszcze w trzeciej klasie podstawówki (pozdrawam bracie), jako kapłan Ilmatera, boga sprawiedliwego gniewu. Straciłem moc już w pierwszej sesji. Jeśli chcecie, kiedyś o tym opowiem. Także emocjonalny wydźwięk pochodzi z zamiłowania i wcześnie zrodzonej pasji.

Secundo:
J
ak udowodnili Amerykańscy (a jakże) naukowcy, papierowe gry RPG wywierają pozytywny wpływ na graczy i prowadzącego. Więc? To nie marnowanie czasu, a dbanie o siebie i swój dobrostan!

Tertio:
J
est to po prostu dobra zabawa. Jeżeli spróbujesz i Ci się spodoba, to to kolejny dowód iż nie marnujesz czasu, tylko spędzasz swoje życie robiąc to, co jest dla ciebie miłe/dobre.

A teraz na poważnie.

Porozmawiajmy chwile o dobroczynnym wpływie RPGów. Jak wiecie (lub nie) z wykształcenia jestem psychologiem. W sumie z zawodu (między innymi) też. Dzięki temu z pierwszej ręki wiem, jak działa terapia RPGiem. Wspominałem już o niej, ale… TERAPIA RPGiem! Widzicie to? Wchodzisz do gabinetu psychologa, na grupę wsparcia czy coś w tym stylu, a tam terapeuta w kapeluszu czarodzieja wyciąga cały zestaw kości. Esencjonalnie płacisz mistrzowi gry, za dobrą sesję. Terapeutyczno-repegową.

Na czym to polega i dla kogo to jest? No dobra. Raczej wykwalifikowany psycholog nie będzie prowadzić RPGa osobom ze zwielokrotnioną osobowością. Nie dlatego by nie mogli grać! Zwyczajnie raczej to by w niczym im nie pomogło. Podobnie jest ze schizofrenikami. Natomiast terapeutyczna sesja RPGowa jest cudowna dla: osób z aspergerem i pozostałymi zespołami ze spektrum autyzmu, ludzi wycofanych społecznie, tych którzy mają trudności w nawiązywaniu kontaktu i mógłbym tak wymieniać, ale widzicie już pewnie o co mi chodzi.

Dobroczynne działanie.

W trakcie gry uczestnicy odgrywają postacie. Często muszą ustosunkować się do sytuacji, w których nigdy nie byli. Nie chodzi tu o fakt, że są częścią świata, w którym codziennością jest magia czy też postapokaliptyczne pustkowia. Chodzi o niewielkie codzienne czynności, z którymi zaskakująco duża część społeczeństwa ma problemy. Choćby rozmowa z obcymi, podejmowanie decyzji, wyznaczanie własnych celów, asertywność, empatia. To wszystko jest częścią porządnych RPGów. Te elementy sprawiają, że gra trenuje ważne dla życia społecznego aspekty.

Gra może wspaniale pomóc innym.

Dobra, a teraz zakładam, że nie potrzebujecie terapii, ani nie zamierzacie takowej prowadzić. Co w takim wypadku może wam dać taka gra? Bogowie. Jakbyście w ogóle mnie nie słuchali. DOBRA ZABAWA! Pamiętacie co było w zeszłym tygodniu? Tworzenie wspomnień, bycie bohaterem czy też odgrywanie ról, w których zawsze chcieliście się odnaleźć! Do tej pory z przyjaciółmi wspominamy wiele przygód. Bo tak właśnie jest, grając w nierealną grę, realnie przeżywamy przygody. Tworzymy całe światy z własną, przejmującą historią! To dopiero pokazuje jak wielką potęgą jest ludzka wyobraźnia.

A przecież można przenieść grę na level wyżej, do środowiska LARPów!

RPG nie tylko pomaga i bawi

Ale i uczy. Nie mówię teraz o zachowaniach społecznych, tylko o twardej wiedzy. Kiedy MG lub gracze zaczynają bardziej przygotowywać się do sesji, zaczynają dziać się niezwykłe rzeczy. Jest sesja gdzie gracze odgrywają piratów? Trzeba poznać, jak działa statek i kto z załogi czym się zajmuje. Sesja na dzikim zachodzie? Nie ma sprawy! Sprawdźmy tylko jakie były realia. Oczywiście, to tylko gra. Nie trzeba się trzymać wszystkich detali. Część przestaje mieć znaczenie przy zetknięciu z magią lub technologią przyszłości, jednak odpowiednie wcześniejsze przygotowanie dodaje grze realizmu. Sprawia, że świat staje się prawdziwszy.

Wracając do wspomnień, kilka smaczków:

Postać Kamili postanowiła popełnić samobójstwo, po tym jak myślała że jej kochanek, półelf paladyn Vithar (nadal Cię wspominamy druhu!)) jest martwy. Całość poskutkowała nieudaną próbą wskrzeszenia przez reszte ekipy, a w ostateczności powstaniem Banshee (tak... Kamili) niszczącej sporą część królestwa. Dwukrotnie.

Zdenerwowana Kamila - Autor nieznany

- Poświęcenie się wiekowego smoka, który oddał serce (dosłownie), aby postać naszej koleżanki mogła dalej żyć i rozwinąć swoje ukryte umiejętności…

- Ten pamiętny raz, kiedy ktoś powiedział “Próbuje wydłubać jej oko, tak by tego nie zauważyła”. No cóż, zauważyła... 


Mina Mistrza Gry w takich chwilach

Nie wszystkie sesyjne wspomnienia są jednak radosne. Niektóre sprawiają, że jesteśmy smutni, wpędzają nas w nostalgiczny nastrój, a nawet doprowadzają do łez. Dlaczego? Bo RPGi wzbudzają prawdziwe emocje, które zostają w nas wyryte za sprawą odegranych przygód. O wspomnieniach w sumie też możemy porozmawiać przy innej okazji. Dajcie znać czy chcecie.

Za tydzień opowiem o słynnych RPGowcach, a jest ich wielu. Będzie też trochę o tym, jak zacząć grę, by od samego początku sprawiała masę radości, a nie wprawiała nas w zakłopotanie. Do zobaczenia na kolejnej sesji za tydzień, a jeśli ominęła Was część pierwsza, to zapraszam TUTAJ.

 

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze