Siedzisz sobie jako młodszy analityk w jednej z amerykańskich agencji zbierających informacje. Nagle na ekranie pojawia się napis ''intruz wykryty'' i wtedy zaczyna się piekło. Twoje stare hackerskie triki chroniące przed wtargnięciem nie działają, a przeciwnik z każdą sekundą wchodzi coraz głębiej w system. Ostatecznie po nieudanych próbach zapobieżenia włamaniu do systemu na ekranie pojawia się plansza ''you've been hacked''.
Tak pewnie wyglądałaby scena z hollywoodzkiego filmu z Tomem Crusiem w roli głównej. Twórcy Watch Dogs starają się być nieco bardziej ''realistyczni''.
Gra Ubisoftu skupia się na genialnym hakerze Aidenie Pearce'ie, który z łatwością manipuluje sterującym Chicago programem CenTral Operating System (CTOS), Dzięki temu możemy zmieniać ustawienie świateł drogowych i unikać wszędobylskich kamer ochrony. I choć Watch Dogs to wizja niedalekiej przyszłości to sztuczki jakie stosuje główny bohater przypominają te jakie zastosowaliby współcześni nam hakerzy.
Rozumowanie twórców było dosyć proste. Jeden z ludzi zaangażowanych w Watch Dogs Thomas Geffroyd powiedział: ''
Staramy się być dokładni. Uznaliśmy, że skoro kultura hackerska jest tak źle postrzegana ostatnimi czasy możemy pokazać publiczności bardziej pozytywny obraz hackerów''.
Pomóc miała w tym rosyjska firma, która jest ekspertem w dziedzinie ochrony cyberprzestrzeni czyli Kaspersky Labs. Razem obie firmy dołożyły wielkich starań aby ataki dokonywane przez Aidenia Pearce'a nie były czymś wziętym z sci-fi, ale tym co już teraz byłoby możliwe. W Kaspersky przejrzano skrypt, pograno we wczesne wersje gry i pokazano Ubisoftowi niedokładności w ich pomysłach. Naniesione poprawki stały się integralną częścią procesu tworzenia Watch Dogs.
Vitaly Kamluk, jeden z głównych szefów w Kaspersky, początkowo był bardzo zdziwiony prośbą producenta gier. Zwykle zgłaszały się do niego wielkie korporacje chcące chronić swoje najgłębsze tajemnice. ''
My też uwielbiamy gry komputerowe, więc cholera dlaczego nie?'' powiedział Kamluk. Zwłaszcza, że praca nad grą komputerową miała być świetną zabawą dla jego informatyków, którzy chętnie przyjęli zlecenie.
Chcąc sprawić, żeby gra była jak najbardziej bliska prawdy badania obu firm przyciągnęły uwagę kilku rządowych agencji. Dlaczego firma robiąca gry komputerowe poświęca tyle czasu, aby dowiedzieć się o najnowszych technikach hackerskich? Thomas Geffroyd odpowiada ze śmiechem: ''
Wygląda na to, że odrobiliśmy naszą pracę domową. Jestem pewnie na liście osób, z którymi NSA chętnie ucięłaby sobie pogawędkę. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości''.
Trzeba oddać Ubisoftowi, że nawet spece z Kaspersky Labs byli pod wrażeniem, gdyż nie udało im się znaleźć jakiś większych błędów w skrypcie. Rosjanie skoncentrowali się więc na doszlifowywaniu technicznych aspektów gry.''
Wiemy jak się hakuje, wiemy jakie umiejętności są do tego potrzebne i znamy też sekwencje w jakich następuje włamanie do systemu'' mówi Kamluk.
Przykładowo - w grze znajduje się scena kiedy Pearce musi wykraść ze strzeżonej serwerowni kopię twardego dysku. Ubisoft początkowo planowało, że hacker użyje siłowego podejścia jak wpisanie wszystkich możliwych kombinacji krótkiego hasła. Według Kasperky Labs taka sytuacja należy bardziej do Hollywood, a nie prawdziwego świata.
Zamiast tego współczesny hacker zrebootowałby serwer dzięki twardemu resetowi, wgrałby swój system z przenośnego dysku twardego, a potem zacząłby kopiować obrazy. Takie działanie niemal na pewno uruchomiłoby wszystkie dzwonki alarmowe atakowanej firmy i ochrona natychmiast poleciałaby szukać intruza. I jak się okazuje właśnie tak się w Watch Dogs dzieje. Można uznać, że zrezygnowanie z Hollywoodzkiego modelu hackerstwa właściwie pomogło zintensyfikować gameplay.
Kolejnym przykładem kiedy Kaspersky zmienia co nieco wizję Ubisoft są sekwencje śledzenia celu, który porusza się w samochodzie. Początkowo planowano, że Pearce zwyczajnie podrzuci do samochodu nadajnik GPS co pozwoli mi śledzić swój cel na mapie. Po interwencji Rosjan Pearce wykorzystując miejski system monitoringu, śledzi cel przerzucając obraz między kamerami wykorzystując już jak najbardziej istniejący Blootooth. ''
Pozwala to bohaterowi cały czasy '''być'' przy celu w bardziej hackerski sposób. To bardziej w stylu Pearce'a kraść dane z monitoringu zamiast tylko śledzić gdzie jego cel pojechał'' twierdzi Kamluk.
Oczywiście Watch Dogs to nie żaden symulator. Ubisoft nie mógł poświęcić grywalności dla autentyczności. Jeśli chciano by zastosować wszystkie sugestie Kaspersky Lab gra stała by się zwyczajnie zbyt trudna lub zbyt skomplikowana.
Jeśli żyjący dziś hacker chciałby narobić takiego zamieszania jak główny bohater gry to mogłoby mu to zająć sporo czasu. W zależności od poziomu zabezpieczeń udany włam może zająć tygodnie, a nawet miesiące! Nie wspominając o zatarciu śladów po których smutni panowie w ciemnych garniturach odwiedziliby nasz domek na przedmieściach.
Ale Ubisoft utrzymuje. że wszystko co widzimy w grze jest możliwe do zrobienia w prawdziwym świecie. Jednak żaden gracz przecież nie poświeciłby się dla gry na tyle by stać się ekspertem od włamań do cyberprzestrzeni. Dlatego Watch Dogs idzie drogą środka dając nam prawdziwe sytuacje, ale pamiętając o grywalności znacznie skraca czas każdej z akcji.
Gra komputerowa to przede wszystkim rozrywka. Działania Pearce'a mają przynieść jakiś widoczny skutek, a nie tylko pokazujące się cyferki na ekranie naszego smartfona. Akcje jak podnoszenie mostów, wysadzanie rur przenoszących gaz czy zmienianie świateł ruchu tak, aby na skrzyżowaniu doszło do wypadku - mają być czymś co sprawią nam prawdziwą radochę.
Tak na zakończenie - pewien informatyk związany z Kaspersky Lab powiedział, że prace nad telefonem jaki ma Pearce już trwają, zebrano już nawet środki na jego rozwój. Skąd pochodzą pieniądze? Po tym jak pokazano gigantom biznesu trailery Watch Dogs korporacje sięgnęły do kieszeni chcąc się upewnić, że takie urządzenie w pierwszej kolejności trafi do ich speców od cyberbezpieczeństwa.
Komentarze