Green Hell - recenzja

  • Autor: Michał Wojewódka
  • Opublikowano: 18 Luty 2019
  • Komentuj 0

Scenariusz jest prosty, trafiasz nagle w samo serce amazońskiej dżungli. Nie masz przy sobie nic i starasz się przetrwać jak najdłużej. Tak w skrócie można opisać moje doświadczenie z Green Hell. Gra od studia Creepy Jar trafiła na platformę Steam 6 sierpnia 2018 roku, jako early access i w tej formie działa dalej, zbierając świetne oceny.

 

Na ten moment dostępne są dwa tryby gry: Przetrwanie i Wyzwania. Pierwszy z trybów jest klasyczną piaskownicą, drugi natomiast poza oczywistym ''przeżyj'' narzuca również inne zadania i limit czasowy na ich wykonanie. Ponadto zapowiedziane są dwa tryby. Story mode, który pojawi się wraz z premierą gry, a którego to fragmenty zostały zastosowane jako samouczek, oraz tryb kooperacji.

 

Co do samej przedstawionej w grze Amazonii jest ona potężna i piękna. Bynajmniej nie jest też martwa. Rzeki i jeziora pełne ryb, lasy bogate w zwierzynę łowną, powietrze przemierzają kolorowe ptaki. I ta bajka była by piękna, ale poza tym mamy też masę zagrożeń. Zachwycony pierwszym zderzeniem ze światem nie raz wpadłem na gniazdo pszczół, mrowisko czy kryjącego się w trawie węża, a nawet zahaczyłem o przechodzącego między bananowcami wałęsaka brazylijskiego. Starczy powiedzieć że nie były to moje największe zmartwienia, bo szybko spotkałem też wojowników plemienia Waraha i jaguara. Nie udało mi się co prawda spotkać z krokodylem, ale zapewne spotkanie z nim skończyłoby się tak samo dobrze, jak z dwoma wymienionymi wcześniej przeciwnikami. Zapomniałem tutaj jeszcze o pijawkach, które z uporem maniaka wgryzają się w nasze ciało wysysając krew.

 

Sama mechanika przetrwania jest bardzo przejrzysta, choć nie całkiem prosta. Nasza postać posiada trzy parametry. Zdrowie, jak łatwo się domyślić, określa jak wiele obrażeń możemy jeszcze przyjąć nim padniemy. Tak zwana stamina, określająca ile mamy jeszcze siły zanim postać stwierdzi niczym Rexxar w Warcraft 3, że ta skała to jej poduszka. Ostatnie i chyba najważniejsze, to zdrowie psychiczne. Z początku zignorowane, bo co chwilę dostawałem odpowiedni bonus, pozwalający poprawiać jego statystyki, nagle jednak okazało się, że pod moją skórą zalęgły się robaki. Ciągłe komunikaty o obniżeniu tego parametru zmusiły mnie do działania. Jako że nie ogarnąłem w jaki sposób zrobić haczyk, moją jedyną opcją było użycie ości, a że do łowiska miałem kawałek zebrałem zapasy i ruszyłem w drogę. I tak gdy już z dzidą czekałem na rybkę, słyszałem nienaturalny szept i z czasem było ich coraz więcej. “Nie uda ci się” “Zginiesz w tym zielonym piekle”. Żeby było gorzej, gdy szedłem ze zdobyczą do obozu, wyskoczył na mnie jeden z wojowników. Byłem jednak dość szybki by rzucić włócznią, a ten trafiony rozwiał się w powietrzu. Z psychiką nie ma żartów.

 

Poza parametrami trzeba też zadbać o odpowiednią dietę. Tutaj twórcy poszli o krok dalej, niż to do czego przyzwyczaili nas do tej pory deweloperzy. Poza tym że jemy i pijemy, musimy zadbać o odpowiednie mikroskładniki, a więc tłuszcze, białka i węglowodany. Tak więc samo mięsko nie wystarczy, żeby być zdrowym, trzeba też testować znalezione owoce i orzechy, a te mają różne efekty. Tak więc testujesz i uczysz się, a podstawowe informacje zapisywane są w notatniku, tak ku pamięci. Nawet wody ze strumyka nie można napić się od tak, bo łatwo złapać pasożyta.

 

Efektów modyfikujących twoje zdrowie jest mnóstwo i na każdy jest inne remedium.

Świetnie wypada też system oglądania ciała postaci. Nie służ on do napawania się kunsztem grafików, ale raczej by zobaczyć co dzieje się z naszym ciałem. Są cztery strefy, dwie ręce i tyle samo nóg. Rany nie leczysz zatem łykając tabletkę w obszarze ekwipunku, tylko musisz zobaczyć, gdzie uraz się znajduje i zastosować odpowiednią metodę leczenia. W moim przypadku jednak najczęściej korzystałem z tej funkcji, aby odczepić uporczywe pijawki.

 

Wytwarzanie przedmiotów jest stosunkowo logiczne. Chcesz zrobić kamienną włócznię, to potrzebujesz sznurka kamiennego ostrza i długiego kija. Chcesz zrobić łuk, to chwyć odpowiedni kij i dodaj cięciwę z liny. Każdy, kto dotknął choć podstawy survivalu, albo przez przypadek zobaczył sobie Beara Gryllsa, powinien wiedzieć co i jak. Dobrze wypada też tworzenie konstrukcji, gdzie nie wystarczy postawić materiałów gdziekolwiek. Trzeba wycelować i postawić tyczkę w miejscu gdzie jej nie ma, a być powinna.

 

Tak więc choć to early access i jeszcze jest kilka spraw wymagających poprawy, jest to najlepsza gra survivalowa jaką miałem okazję ogrywać. Realizm sytuacji jest fenomenalny i znalazło się tutaj wszystko czego brakowało mi w innych produkcjach z tego gatunku. Tak więc jeśli lubisz survival, a z takich czy innych powodów nie możesz go praktykować, albo lubisz gry, które stawiają przed graczem wyzwanie, leć na Steam i zakup kopię gry, zwłaszcza, że do 20 lutego jest ona w promocji.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze