Dwa zdania o... Lucid Dreams

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 12 Październik 2018
  • Komentuj 1

Lucid Dreams na Steam

Kiedy graliśmy w Lucid Dreams, Michał Wojewódka zapytał mnie, czy to jest tak oczywisty motyw opętania? Czy tak oczywisty motyw choroby psychicznej? Odpowiedzi wciąż nie znamy, ale jednego oboje jesteśmy pewni. Są historie, które odciskają się piętnem i właśnie taka jest historia Lucy.

Michał: Niepokój towarzyszy nam od początku gry. Wiemy że coś jest nie tak. Pierwsze co słyszymy od matki bohaterki to przerażająca wyliczanka, która z powodzeniem mogłaby zostać użyta w horrorze.

Grę zaczynamy w domu Lucy i jej mamy, Dziewczynka martwi się o kondycję psychiczną rodzicielki i za wszelka cenę pragnie odnaleźć lekarstwo dla mamy. W pierwszej chwili faktycznie, matka sprawia wrażenie opętanej lub przynajmniej osoby schizofrenicznej, jednak to wszystko jest tylko symbolicznym ujęciem ogromnego smutku jaki rozgościł się w domu obu kobiet. Zdecydowanie coś tu nie gra, tylko z początku nie wiemy jeszcze co.

Michał: Świat jest brudny, ponury i przytłaczający. Dom naszej bohaterki to nie przymierzając rudera. Nie poprawia tego stanu matka, pogrążona w rozpaczy po śmierci męża. Ucieczką jest świat snów gdzie wszystko jest kolorowe i piękne, albo przynajmniej tak jest na początku. Z czasem zarówno otoczenie jak i napotykane postaci, stają się coraz bardziej mroczne. Wstępem do tej strefy mroku jest spotkanie postaci Onejromanty. Przekonuje on Lucy do podpisanie cyrografu, co jak pokazuje nam wiele historii, nie jest najlepszym pomysłem.

Niesamowite jest to, jak twórcy przedstawiają dom. DOM, najważniejsze miejsce w życiu większości ludzi, dla Lucy i jej mamy jest czarną dziurą, pułapką, z której nie ma ucieczki. Smutne, szare ściany wypełnione echem płaczu mamy Lucy odbierają chęć do życia. Gdyby nie to, że człowiek skupia się na zagadkach (może skupia to nie jest dobre słowo, raczej daje się im ponieść, by wsiąkać w tę historię), to byłoby to naprawdę depresyjne odczucie.

Na szczeście Lucy szybko ucieka w świat snów, gdzie za wszelką cenę i każdym dostępnym sposobem stara się uszczęśliwić mamę. Przyjdzie jej spotkać Onejromantę, chimerę, anioły i bóstwa, a nawet pogadać z księżycem. Bo czemu by nie, księżyc wszak znany jest z tego, że pilnuje naszych snów. Mi osobiscie najbardziej podobał się skrzydlaty słoń, ale z tyłu głowy wciąż miałam przed oczami podpisany cyrograf. Coś tu jest zbyt pięknie...

Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.

Historia jest delikatna i bardzo dwuznaczna. Prosta, a przy tym szalenie zawoalowana w symbolikę. Podobnie jest z zagadkami. Proste, logiczne, a jednocześnie takie nieprawdopodobne. Rzadko zdarza się dłuższy postój i to przy niezbyt licznych układankach typu klocki, czy portale. Jednak grę przemierza się na jednym wdechu, a nawet jeśli się zgubicie, to z pomocą przyjdzie Wam dziennik. Jest po prostu bardzo intuicyjnie, a gra nie chce nas wodzić za nos. Odkrywanie tego wszystkiego ma samo w sobie być mistycznym doświadczeniem, nie typowym point'n'clickiem, chociaż mechanicznie własnie nim jest. Po prostu każdy krok ma znaczenie, a zagadki są tylko kolejnymi etapami tej podróży.

Michał: Zagadkami przygodówki stoją, choć przyznać trzeba, że nie są one ani wybitne ani słabe. Większość jest bardzo logiczna. Wystarczy uważnie obserwować otoczenie, bo to właśnie to często stanowi o tym czy wpadniemy na rozwiązanie. Nie męczy to ani nie daje zbytnie satysfakcji. Niechlubnym wyjątkiem jest zagadka z portalami. Starając się wpaść na odpowiednią kombinację, przypomniałem sobie stare dobrze przygodówki, gdzie stawiane przed graczem zadanie sprawiało, że mózg wchodził na tak wysokie obroty, iż para leciała z uszu. Ku mojej radości to tutaj skorzystałem z dziennika. Ta ciekawa mechanika nie tylko pokazuje nam co już osiągnęliśmy, ale też pokazuje rozwiązanie gdy na zbyt długo utkniemy w jednym miejscu. Może nie jest to coś co pokocha hardkorowy gracz, ale dla mniej wtajemniczonych w arkana zagadek, pozwoli bezstresowo przejść grę.

Każdy krok zbliża nas do rozwiązania zagadki. Pytanie tylko, czy to co czeka nas na końcu faktycznie jest warte drogi? Czy może to sama droga była celem? I kto w tej historii właściwie potrzebował pomocy?

Michał: Gra jest napakowana odniesieniami. Zegarmistrz światła, Latający Cyrk Monty Pythona odwołania do wielkich malarzy wszystko to w jednym miejscu. Nie brakuje też postaci z różnych mitologii od egipskiej przez grecką i europejską, aż po hinduską. Bogowie, demony, zanonimizowane ciała astralne, baśniowe zwierzęta czy zbłąkane dusze jest tutaj wszystko. Idealnie pasuje to do metaforyki. Jednak tutaj nie umiem stworzyć czystej interpretacji. Z jednej strony jest to próba ukazania tego czym jest choroba psychiczna i jak wpływa na życie. Zmienia się perspektywa i coraz bardziej zagłębia się w rozpacz. Z drugiej strony fani zdarzeń paranormalnych mogą doszukać się tutaj opętania. Obydwa te zjawiska są do siebie zbliżone. Tak więc nie wiemy do końca czy przerażające potwory są animizacją strachu i negatywnych odczuć czy też są to faktyczne demony. Nawet zakończenie, którego nie opiszę bo spoilery, sprawia że obydwie wersje stają się równie prawdopodobne.

Ta dwuznaczność jest fascynująca. Twórcy nie dają odpowiedzi na pytanie, co właściwie wydarzyło się z Lucy i jej mamą? Czy strata ojca/męża mogła doprowadzić do przebudzenia ciemnych mocy? W tym przypadku mogła. Czy mama Lucy mogła być opętana? Mogła, ale może to tylko Lucy i jej zaburzenia postrzegania? Może to ona widziała za dużo. O wiele więcej niż powinna widzieć zdrowa osoba? Znowu z innej strony patrząć, może napakowany symbolika Lucid Dreams był jedynie prostą metaforą, że smutek niszczy właśnie naszych najbliższych? Jedno jest pewne, w grze doskonale poruszono wątek przepracowania żałoby i tego, jak ludzie w różnym wieku sobie z nią radzą. 

Lucid Dreams na Steam

Mocna, ciekawa pozycja. Gra starczy Wam na jakieś 5 godzin, mniej więcej. Warto pochylić się nad produkcją Dali Games, tym bardziej, że jest w tej chwili w promocji na Steamie za 46 zł. Jeśli nie wiecie czy warto, to mówimy z Michałem, że warto jak najbardziej!

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze