Droga Szamana - recenzja

  • Autor: Bartek Witoszka
  • Opublikowano: 10 Wrzesień 2018
  • Komentuj 5

Może to niepopularna opinia, ale gdy grywałem w MMORPG pokroju World of Warcraft, Drakensang Online, czy Margonem zawsze lubiłem etap zera. Powolne osiąganie każdego poziomu, z takim trudem wywalczonego na szczurach i wężach, przedkładam nad instancje i rajdy na maksymalnym poziomie. I podobnie mam z książką ''Droga Szamana: Etap Pierwszy'' autorstwa rosyjskiego pisarza, a także zapalonego gracza, Wasilija Machanienko. Chociaż czuć, że książka jest częścią większej serii, to wydaje mi się, że kolejne etapy nie oczarują mnie tak bardzo, jak ten pierwszy.  

LitRpg to nowy gatunek w literaturze fantasy i science-fiction, łączący to co najlepsze z dwóch bliskich mi medów - gier wideo i książek. Jednym z owoców tej hybryd jest seria ''Droga Szamana''. W Polsce dostępny jest na razie ''Etap Pierwszy'', jednak wkrótce do sprzedaży trafią następne.

Na rynku MMORPG mimo dość dużego wyboru, prym wiedzie jeden tytuł. Dziś jest to World of Warcraft, w świecie stworzonym przez Wasilija Machanienko króluje Barliona. Na pierwszy rzut oka wydawać się może kolejnym reprezentantem tego gatunku, jednak wraz z rozwojem wirtualnej rzeczywistości i technologii haptycznej, gracze jeszcze bardziej mogą zanurzyć się w świat gry, by zapomnieć o troskach nudnej rzeczywistości. Bardzo lubię takie ponure i po części cyberpunkowe przedstawienie rzeczywistości, które w zasadzie nie jest aż tak odległe od tego, z czym mamy do czynienia na co dzień. Jedni siedzą w grze dla zabawy, inni by na tym zarobić, a jeszcze inni, bo mogą się tam poczuć kimś ważnym, w domyśle lepszym od swoich realnych wersji.

W grze znajduje się wiele luk, niedoróbek i wad. Z tego powodu korporacja posiadająca prawa do tytułu zatrudnia ludzi, których zadaniem jest naprawa tego wszystkiego, a jednym z nich jest Machan. W wyniku pewnego zakładu trafia do jednej z kopalń miedzi w Barlionie Pryka, by tam spędzić następne 8 lat. Podczas czytania kolejnych rozdziałów miałem wrażenie, że znów gram w pierwszą część Gothica. Akcja obu tych tytułów rozgrywa się w więzieniu, a dokładniej w kopalni, obaj bohaterowie na początku nie znaczą nic, by na końcu ich imiona i czyny było na ustach wszystkich mieszkańców - podobieństwa są widoczne na pierwszy rzut oka, co łechce mojego wewnętrznego gracza, który zawsze szuka okazji by o sobie przypomnieć.

Ten książkowo-growy romans znacznie odbił się na historii, bo ta jest bardzo przewidywalna i pod wieloma względami naiwna. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo spodobał mi się pomysł na przedstawienie MMO w formie książki. Czuć jednak  pewne zabiegi, które grom uchodzą jeszcze na sucho, jednak w książce wypadają blado. Głównie przez to, że te pierwsze mają gameplay, czyli coś co pozwola zapomnieć o niektórych fabularnych głupotkach i niedoróbkach.

Machan zdobywa kolejne poziomy doświadczenia, rozwija swoje dwie, pozornie bezużyteczne umiejętności i kombinuje, jak wyrwać z kopalni i przy okazji zebrać jak najwięcej gotówki. W trakcie przygody poznaje nowych znajomych, współwięźniów w niedoli i teraz razem kombinują - wszystko to jest dobre, ale tylko dobre. Po mniej więcej połowie książki czułem się znudzony, bo dokładnie wiedziałem, co będzie dalej. Nie-graczom konstrukcja historii może bardzo przypaść do gustu, jednak ja kończąc ostatni rozdział czułem niedosyt połączony z ulgą. Ta seria prawdopodobnie będzie moim guilty pleasure.

Na wyróżnienie zasługują powiadomienia o kolejnych awansach Machana, pisanych pogrubioną czcionką. Jest to bardzo growe, co znów pobudza mojego wewnętrznego gracza. Gdyby nie to, że prawie całą książkę przeczytałem będąc za granicą, bez dostępu do mojej biblioteczki growej, to na pewno urozmaicał bym sobie lekturę kolejnymi sesjami w grze, której akcja dzieje się w więzieniu. Tu, oprócz Gothica, mogę polecić również Mars: War Logs.

Graczom MMO szczególnie powinna spodobać się walka Machana i jego drużyny z ostatnim bossem. Jest to nic innego jak opisanie instancji rodem z World of Warcraft. Jeśli gracie aktualnie w najnowszy dodatek do ''Króla MMO'', Battle of Azeroth (podrzucam recenzję Patryka Manelskiego dla serwisu Gry-online.pl), to lektura ''Drogi Szamana'' jest jak najbardziej zalecana. Urozmaici Wam całe doświadczenie i jeszcze bardziej pozwoli się zanurzyć w klimat sieciowych rozgrywek.

Jeśli spodobały Wam się założenia filmu Player One (które recenzował dla Was Marek Wdowczyk tutaj), czy serialu Kiss Me First (o którym więcej pisała Kamila tutaj) to jak najbardziej polecam Drogę Szamana. Nie jest książka, którą zapamiętacie i nie wpłynie ona na Wasze życie, ale masę frajdy daje wyłapywanie wszystkich odniesień do świata gier MMO. Jeśli zaś z grami nie macie za wiele wspólnego, to z czystej ciekawości warto dać LitRPGowi szansę. A nuż, wkręci Was ta koncepcja i zanim się obejrzycie będziecie już walczyć po stronie Hordy albo Przymierza.  

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze