Zaburzenia percepcji

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 16 Lipiec 2017
  • Komentuj 3

Jeżeli założymy, że ocena "5" w dziesięciostopniowej skali oznacza ''przeciętnie/nie mam zdania/coś tu nie gra'', to dokładnie w tym miejscu znajdzie się spora część nowych gier. Tutaj też trafi moje nieszczęsne Perception. Po odpaleniu gry piałam z zachwytu, teraz już sama nie wiem.

''Dlaczego?'' - Równie dobrze mogło być tytułem tej gry.  Nie wiemy ani czemu, ani po co, ani nawet jak trafiliśmy do tego domu.

Twórcy gry zapewniali, że będzie oryginalnie, przygodowo i strasznie. Z początku faktycznie tak było. Pierwsze (drugie zresztą też) podejście do gry skończyłam po zaledwie kilku minutach. Obezwładniała moje spostrzeganie wzrokowe na tyle, że ciężko było mi się odnaleźć w świecie niewidomej Cassie. Cały czas czułam niepokojącą obecność, a nieposłuszne oczy za nic nie łapały ostrości na odpowiednich konturach. To naprawdę przerażające uczucie, kiedy widzący człowiek nagle traci wzrok, choćby nawet w małym ułamku.

I chociaż ja tak niespodziewanie i częściowo oślepłam, to Cassie radziła sobie całkiem nieźle. Głównie za sprawą laski, która pomagała jej wytwarzać fale dźwiękowe. Cassie jest bowiem jak nietoperz i poznaje świat głównie dzięki echolokacji. Ma też swoją super zdolność 6-go zmysłu, dzięki niej lokalizuje kolejne cele, oraz (co najlepsze) dwie aplikacje na smartfona. Przyjazne Oczy, to program, w którym wysłane przez naszą bohaterkę zdjęcie zostaje na głos zinterpretowane przez chętnego do pomocy obcego człowieka. W ten sposób widzimy ''jego'' oczyma. Mamy też możliwość skorzystania z syntezatora mowy DELPHI, który czyta nam wszystkie sfotografowane napisy.

Z czasem oczy jednak akomodują się do dziwnej sytuacji i niebieska sceneria przestaje być taka mroczna. Uczymy się wytwarzać więcej dźwięków, bez przyciągania niechcianej uwagi. Dźwięk daje nam coraz więcej światła, coraz łatwiej też zapamiętujemy rozkład domu. Skończyło się wpadanie na ścianę, a odpowiednie drzwi same wciskają nam klamkę do ręki. I to jest moment, w którym gra się sypie.

O ile z początku trzyma nas w zadziwieniu koncept na ograniczenie nam światła, to z czasem dociera do nas, że w wiedźmińskich jaskiniach było znacznie ciemniej. Granie w Perception można więc porównać do wypicia Geraltowego Kota. Coś tam jednak widać. Zakładam, że gdybym faktycznie nie widziała, to mój zmysł słuchu nie rozwinąłby się nagle do poziomu echolokacji. Odbiło się to trochę na odbiorze postaci i dla mnie był to moment, w którym przestałam się bać. Po prostu jak ręką odjął, cały lęk spowodowany ograniczeniami i nowością sytuacji minął.

Ostatecznie widać tutaj całkiem sporo.

 Kolejnym błędem, jaki popełniłam, było wybranie trybu ''gadającej Cassie''. Z początku polubiłam dziewuchę i to, że w obliczu strasznych zjawisk ma siłę żartować i analizować. Niestety, udzielił jej się klimat domu i, podobnie do poprzednich mieszkańców, powoli zaczęłą gadać głupoty. Chaotyczne odzywki, wyrwane z kontektu myśli, dużo krzyków i lamentowania nad niezrozumiałym do końca wydarzeniem z przeszłości. Polecam uciszyć Cassandrę przy rozpoczynaniu rozgrywki. DELPHI i przyjazne oczy zrobią za nią całą robotę. 

Niestety, dalej będzie opowiadać nam o wspomnieniach, które ją nawiedzą. Przyjechała ona do owej siedziby, by poznać przyczynę tajemniczych snów o linie, jabłku i drzewie. Łączy je jeden wspólny element - Dom. To w nim rozpoczynamy historię. Niestety, fabuła jest dość okrojona. Wiemy tylko tyle, że Kaśka bardzo ''musi'' tu być i odkrywać wszystkie mroczne tajemnice Domu kosztem swojej poczytalności.

Syntetyczny głos owej złej ''Obecności'', kozacki pastuch i rozkładający się dementor. Co mogło pójść nie tak?

Na samym początku, kiedy jeszcze nie wiemy, przed czym przyjdzie nam się chować w licznie rozsianych skrzyniach/szafach/pod łożkami, jest to zdecydowanie straszniejsze, niż samo pojawienie się wroga na horyzoncie. Z ciekawości zaczęłam zapalczywie stukać laską i biegać w kółko, generując ogrom hałasu. Trwało to jakies 3 minuty, nim z niebieskiego światła zrobiło się czerwone. Uznałam więc, że zaraz mój przeciwnik przybędzie i schowałam się w pudle. Niestety, nie. Dałam mu za mało czasu. Powtórzyłam więc czynność z bieganiem i stukaniem, jednak tym razem czekałam spokojnie, aż podejdzie. 

Można by rzec, że patrzyłam śmierci w oczy! Nie było to jednak tak spektakularnie, jak się spodziewałam. Po dziesięciu minutach robienia hałasu, śmierć niepokornej Cassie wyglądała tak: 

Jegomość ''Obecność'' nie chciał sie pofatygować i wyraźnie się do mnie nie śpieszył.

Trudno tu dopatrywać się złej gry. The Deep End Games miało naprawdę rewelacyjny pomysł. Czekałam na Perception z ogromną nadzieją i z początku tak bałam się odpalić grę, że na recenzję czekaliście aż 3 tygodnie! Szalenie dobry wynik, uwzględniając fakt, że nie jestem strachliwym człowiekiem, a Amnezję i inne horrory zjadam na śniadanko. Gdzieś tam w głębi duszy czułam zachwyt, gdyż w końcu coś przeraziło mnie na tyle, że wymiękłam przed pierwszym zapisem. Za to twórcom należy się szacunek.

Owa atmosfera trwa jednak do czasu, aż poznamy się z grą na tyle, by nie potykać się o własne buty. Kiedy ginie tajemnica, odkrywamy chaotyczną i przemieloną przez inne tego typu gry (choć nawet ciekawą) historię. Kaśka Wędrowniczka niestety nie nadrabia urokiem osobistym. Gra jest przechodzona, zbyt ugłaskana, nie da się zginąć przez nieuwagę, tu po prostu nic się nie dzieje, no chyba że bardzo się o to nie postaramy. 

Nie oceniam zazwyczaj numerkami, i dzisiaj też nie sugerujcie się piątką z pierwszego zdania. Ta gra po prostu jest dokładnie po środku. Warto ją znać (bo to coś innego), ale też nie zmieni Waszego życia (bo twórcy źle się za to zabrali). 

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze