Niektóre momenty grzały serducho...
Nie raz już pisaliśmy ja BioWare'owych romansach. Najstarsze w dziejach związki pikseli wychodziły spod pióra scenarzystów tych legendarnych rpgów. Można im oczywiście wiele zarzucić, ale chyba jednak większość graczy na dobre wsiąknęła w ten pełen patosu romantyzm od BioWare.
W Andromedzie oczywiście tego rozwiązania nie zabraknie. Firma nie zamierza rezygnować z wątków miłosnych w nowej odsłonie serii. I chociaż w trylogii wyszło całkiem przyjemnie, to nie spoczną, dopóki nie stworzą związku idealnego. W końcu nikt nie chce przemierzać świata samotnie.
... od innych wiało absurdem
W rozmowie z Mac'iem Waltersem wydało się, że BioWare planuje podejść do tematu poważnie. Romans nie ograniczy się do kilku scenek przed ważniejszymi momentami w grze. Relacje między zakochańcami mają wpływać na atmosferę w drużynie i powodować realny wpływ na nasz charakter.
Sam przebieg wątku ma być realistyczny i przebiegać naturalnie. Co to oznacza? Walters wyjaśnia ''Mieliśmy mocne założenia jak romans powinien przebiegać. Dla mnie zazwyczaj w trylogii przebiegał trochę stereotypowo. Rozmawiało się z nimi, a potem gra zmierzała do tego jednego momentu gdzie nie było odwrotu. To nie jest prawdziwe życie.''
Niektóre też wywoływały zwyczajnie uśmiech na twarzy
Wszyscy chcą dojrzalszych dialogów i większej głębi. Misje lojalnościowe mają nie być obowiązkowe i nie powodować ewentualnej śmierci załogi a tym samym też raczej nie będą przekreślać opcji romansowania. Oczywiście, wiemy jak wyglądały poprzednie próby osiągnięcia tego stanu, oby tylko nie bawili się w poprawność polityczną. Wciskanie na siłę do garstki galaktycznych pionierów transseksualnych postaci byłoby już szczytem absurdu. :)
[Źródła:
gameinformer.com,
ign.com]
Komentarze