Przytulaski w piżamach? Jasna sprawa
Jeżeli szukasz miejsca, w którym niemożliwe staje się możliwe, a Pikachu biega ramię w ramię z Asasynem, gdzie normalny człowiek czuje się nienormalnie, a wbity na czubek miecza ananas zostaje okrzyknięty nowym zbawicielem, to dobrze trafiasz. Tak właśnie wygląda Pyrkon.
Jeśli jeździsz tam co roku, to zapewne masz wyrobioną już jakąkolwiek odporność psychiczną na wszystkie jego dziwactwa. Ja byłam po raz pierwszy i wiem, że kolejnym razem nie dam się tak łatwo omamić. Pierwsza rzecz jaka mnie zaskoczyła to ilość ludzi. Gdzie oni wszyscy się podziali? Przecież w czasie
Poznań Game Arena 2016 nie można było palca wcisnąć między tłum zwiedzających! Słuchajcie... znaleźli się. Znajdują się za każdym razem, kiedy Ty próbujesz dostać się na jakąś prelekcję lub spotkanie autorskie, albo do jedzenia, albo do łazienek! Tam zawsze są kolejki!
Po drugie: Ci ludzie nie są wcale brudni (
zazwyczaj), chorzy psychicznie (
zazwyczaj) i nie kradną. To takie rzeczy słyszy się o Pyrkonowcach od ludzi, którym brakuje chęci zdobywania wiedzy na tyle, by wpisać w internet
''cosplay'' i dowiedzieć się czym to właściwie jest. Kolejki pod prysznice były ogromne, większość ludzi przyzwoicie pachniała, cosplaye były piękne i nikt mi nic nie ukradł, pomimo 3 dniowego noclegu na hali i całej masy wartościowych rzeczy pozostawionych na materacu bez mojej opieki.
Każdy chciał zostawić po sobie ślad
Nie udało mi się niestety złapać w tłumie moich Ja,Rockowych kolegów, ale zapraszam Was bardzo serdecznie na relację
Bonkola,
Niklausa czy
Gonciarza, u którego zobaczycie nie tylko
CTSG, ale także
Arhn.eu.
Powiem Wam jedną rzecz, którą wbito mi do głowy na tym konwencie. Na banerach reklamowych widnieje skromny napis
''Fantastyka jest wszędzie'', i dokładnie tym samym przesłaniem uraczył mnie Andrzej Ziemiański, z którym miałam przyjemność poprowadzić spotkanie autorskie ostatniego dnia eventu. Oczywiście muszę tutaj pozdrowić jednego z naszych Redakcyjnych JaRaczków o nicku MaszPeha, dzięki któremu miałam taką możliwość, i dzięki któremu właściwie wybrałam się na Pyrkon. Tak więc dziękuję i pozdrawiam gorąco! :) Niewtajemniczonych oczywiście zapraszam na naszą redakcyjną grupę na fb
TUTAJ.
Co z tą wszędobylską fantastyką myślicie? Ona otacza nas cały czas, czy ten wspaniały Wieprzu z Overwatcha nie jest realny? Przecież jest na zdjęciu! W takich miejscach jak Pyrkon czujecie, że sami sobie stawiamy bariery nie do przejścia, a wystarczy dać się ponieść.
Urzekł mnie natomiast brak barier między uczestnikami konwentu. Wszyscy są równi, już na stronie możecie przeczytać, że obowiązuje forma per Ty, a nie per Pan/Pani, znani i lubiani youtuberzy i streamerzy, czy nawet autorzy książek, do których po podpis waliły kilometrowe kolejki, nie zamykali się w dodatkowo płatnych salach do MeetUpów, co niestety obserwujemy na kilku innych eventach. Szacunek do wszystkich i otwarty umysł. W takiej atmosferze przebiegał Pyrkon 2017.
Nie zabrakło rozrywek dla tych bardziej komputerowych
Nie zapominajmy jednak, że nie bez powodu impreza odbywa się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Do osób zainteresowanych stara się dotrzeć tutaj ogromna ilość wystawców, i muszę przyznać, że podziwianie tego wszystkiego zajęło mi tyle czasu, że mało którą prelekcję mogłam zobaczyć, bo na żadną nie mogłam zdążyć by ustawić się w kolejce odpowiedni wcześnie.
Niesamowite stoiska z rzeczami hand-made i DIY, to było coś po prostu niesamowitego. Tak artystycznej i estetycznej biżuterii, kostiumów, czy nawet broni, to niestety nie widać na każdym kroku, a szkoda. Ceny były naprawdę przystępne, a najdziwniejsze produkty leżały i kusiły, oj kusiły bardzo! Dużo taniej można było kupić książki i mangi prosto od wydawnictw, planszówki, karcianki, czy nawet japońskie słodycze, to wszystko opłaca się kupować właśnie tutaj. Ogromne wrażenie wywarły na mnie wszystkie stoiska z post apo. Niebywała dbałość o szczegóły, wszystko niesamowicie klimatyczne. Warto darować sobie zamawianie z internetu, odłożyć solidny zapas gotówki na koncie i przyjechać tutaj, by należycie ją wydać i nie czuć, że się przepłaciło.
Wspomniałam o najważniejszych rzeczach, więc resztę spraw mogę sobie darować. W końcu, kto by chciał czytać moje przemyślenia, kiedy można oglądać zdjęcia cosplayerek? No właśnie... miłego oglądania!
Komentarze