Kiedy mutacja była bogiem

  • Autor: Obywatel RP
  • Opublikowano: 05 Grudzień 2016
  • Komentuj 0

Zerknij na Linkowskaz - blog Obywatela RP

img_20161202_182634 Rok 1996, zespół Varius Manx zobaczył orła cień, Agnieszka Chylińska zastanawiała się''Kiedy powiem sobie dość", a Big Cyc zapoznał Polskę z Makumbą. Słowem - przełom. W sieci komórkowej nastała Era,  a do telewizorów wskoczył Małysz, który wygrał pierwszy konkurs w swoim życiu. W polskim internecie pojawia się strona OptimusNet (znana jako Onet.pl), a na półki kiosków trafiła nikomu jeszcze nie znane czasopismo CD-Action. 24 września 1996 w Nowym Jorku przedstawiciele pięciu mocarstw nuklearnych podpisali układ o powszechnym zakazie prób jądrowych. Niecały wiek później, układ ten został zerwany... chociaż prawnicy mogliby się przyczepić, że przecież prób nie było... To była wojna nuklearna.
W pierwszej fali klonów gry Command & Conquer wydanej  w 1996 roku znalazła się produkcja, która z jednej strony nie kryła się ze swoim pochodzeniem i naśladownictwem, a z drugiej tak bardzo poszła swoją własną drogą, że nazywanie KKND klonem, to chyba obraza.

Początek

XXI wiek zapowiadał się jako złota era ludzkości. Konflikty odeszły w niepamięć, ludzie od dekad żyli w pokoju. Problemy typu głód czy choroby zostały rozwiązane rozwojem technologii. Zmienił się również system polityczny na świecie, władzę przejęły ogromne korporacje stając się odpowiednikiem supermocarstw. Ludzie byli jednak szczęśliwi - nie przeszkadzało im ograniczenie ich wolności.

Jednak coś poszło nie tak. Zwykłe nieporozumienie, niedomówienie, źle schłodzony szampan i w wyniku tego w 2079 roku nagle z nieba zaczęły spadać głowice nuklearne. Świat otrząsnął się z błogiego snu, pobudka była okrutna. W pierwszych dniach konfliktu zginęła 1/4 całej populacji, większość miast wyparowała, a opad radioaktywny dokonał reszty. Budowany przez wiele lat pokój runął w kilka chwil.

Oczywiście cierpieli Ci, którzy najmniej zawinili. Bogaci i wartościowi tego świata schronili się w bunkrach atomowych, wyposażeni w jedzenie, świeże powietrze i technologię. Mieli odczekać kilkadziesiąt lat i wyjść na powierzchnię, pustą, bezpieczną i gotową do zasiedlenia.

Jednak okazało się, że nie byli oni jedynymi ludźmi którzy przetrwali. Powierzchnia planety opanowana była przez zmutowanych ludzi, którzy nie mieli szansy schronić się w bunkrach. Przez lata atakowani popromiennymi wirusami zmieniali się z ludzi w nowy gatunek, mutantów tzw. "wyewoluowanych". To co było klęską ludzkości wraz z biegiem czasu zamieniło się w dar. ''Plaga'', czyli skażenie nuklearne i mutacje, stała się ich religią i bogiem.

Wypuszczone podczas konfliktu nano-bronie skutecznie wyniszczyły całą dostępną technologię, cofając świat do średniowiecza. Kiedy praca była skończona same zaczęły ginać niszcząc się wzajemnie. Mutanci musieli radzić sobie z tym co mieli - resztkami ocalałych artefaktów, dzidami i dostępnymi zmutowanymi zwierzętami. Udało im się oswoić ogromne skorpiony i kraby.

I tak po kilkudziesięciu latach spotkali się przedstawiciele ludzkości - Ocaleni i Mutanci. Mimo, że pochodzili z tego samego gatunku, byli od siebie całkowicie różni. Tak różni, że nie mogło to się inaczej skończyć - wybuchła kolejna wojna, tym razem o panowanie na Ziemi.

Pochodzenie

Tyle fabuły pierwszej części ''Krush Kill 'N' Destroy''. Gra została wydana 25 marca 1997 roku przez studio Beam Software. Fani RTSów momentalnie zauważą podobieństwo do wydanego rok wcześniej Command & Conquer.

Rzeczywiście jest to klon legendarnej gry, oprawiony w inną fabułę, jednostki, budynki, mapy, UI i sposób rozgrywki. Więc jest to klon, który podobnie do zmutowanych wyewoluował tak bardzo, że stał się oddzielnym produktem.

Znaleźć rzetelne informacje o Beam Studio, czyli twórcach pierwszego KKND, jest bardzo ciężko. Wiadomo, że studio pochodziło z krainy kangurów, założone zostało w prehistorii jeśli chodzi o gry komputerowe (1977 roku). W 2000 roku kupieni zostali przez Melbourn House, a w 2006 ponownie sprzedani, trafili pod szyld Krome Studios. Co ciekawe niespecjalnie chwalą się "dziedzictwem" KKND...

New killers on the block

Kilka miesięcy po wydaniu gry na rynku pojawiło się KKND Extreme - rozszerzona i poprawiona wersja podstawki. Rok później pojawiło się KKND2: Krossfire, w którym po 40 latach od ostatniego konfliktu powracamy na zniszczoną Ziemię gdzie wojna pomiędzy Ocalonymi i Mutantami wybucha na nowo.

Dodatkowo pojawia się trzecia siła "The series 9" - pozostawione przez człowieka roboty, którym udało się stać świadomymi jednostkami. Warto dodać, że w większości są to roboty rolnicze, więc ludzkości przyjdzie stoczyć bój z siewnikami, kombajnami i traktorami....

Problemy

Odrobinę fabularnie. Skoro zmutowani są pozbawieni technologii to czemu niektóre jednostki wykorzystują na przykład motory? Skoro nanoroboty zniszczyły całą technologię, to skąd motory i inne pozostałości dawnych sprzętów...?!

Dodatkowo obie rasy wydobywają i przetwarzają ropę. Tylko po co ona średniowiecznym zmutowanym wojownikom? Ale to są szczegóły.

"Dwie puszki po fasoli oraz sznurek nie gwarantują osiągnięcia maksymalnego transferu danych" - z oficjalnego przewodnika gry

No właśnie. Twórcy KKND mieli możliwości aby odmienić grę totalnie. Rozdzielić zmutowanych i ocalonych, postawić u jednych na technologię, a drugich biologię. Wprowadziłoby to różnorodność tak potrzebną w tego typu grach (przykładowo Starcraft i jego trzy rasy).

Niestety, zamiast tego otrzymaliśmy rasy, które oprócz innego wyglądu jednostek niespecjalnie się różnią. Walka jest bardzo zbilansowana - jednostki poszczególnych poziomów mają pomiędzy sobą znak równości... trochę nudno.

Rozgrywka

W grze mamy jeden surowiec - wspomnianą wcześniej ropę - kto kontroluje złoża ten zwycięża. Reszta nie odbiega od standardów RTSów tamtych lat - kontroluj surowce, buduj armię, pokonaj wroga, finezja nie jest tutaj wymagana. Oczywiście im więcej budynków tym większa armia, im bardziej zaawansowane budowle tym potężniejsze jednostki i zaawansowana technologia.

To jest nasza nowa broń ATV "Płomień" - jedź nim gdziekolwiek, zabijaj cokolwiek

Problemem podczas rozgrywki staje się sztuczna inteligencja. Często nasze jednostki mają problem z zaatakowaniem przeciwnika - potrafią przebiec obok wroga, który właśnie pakuje w nie kolejne magazynki. Działa to również w drugą stronę - często można zmasakrować nieprzyjacielską armię bez utraty własnych jednostek. AI potrafi również zafiksować się na konkretnej jednostce i gonić ją do upadłego, ignorując wszystko i wszystkich dookoła. Rozwiązaniem, które przypadło graczom była kwestia produkcji jednostek - można było ustawić tryb ciągły i zapomnieć o danym budynku. Produkcja jednostek trwała póki były surowce. Doskonale oddaje to charakter całej gry, w której skupiamy się na walce i to masowej.

Przyszłość KKND

Ta seria umarła. Pozostali wierni fani, którzy w 2016 roku nadal tworzą nowe mapy do pierwszej i drugiej części gry. Powstał również remake oparty o silnik (a jakże!) Command & Conquer: Generals (Zero Hour). Gra nie miała szczęścia do numeru III - początkowo pracowało nad tym studio Melbourn jednak projekt został zamknięty. Powstał fanowski projekt wskrzeszenia KKND w nowej trójwymiarowej odsłonie, KKND 3.D miało bazować na Unreal Engine jednak w 2011 roku i ten projekt upadł.

Zerknij na Linkowskaz - blog Obywatela RP

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze