Powodów do zadowolenia pewnie nie ma
Denuvo może chyba ostatecznie pożegnać się ze statusem ''zabezpieczenia nie do przejścia''. Wystarczyły dwa dni, by chroniony przez Denuvo Conan Exiles padł łupem piratów.
A mogło być tak pięknie,
miał być zmierzch piractwa, a Denuvo miało być nie do pokonania. Crackerzy długo nie mogli sobie poradzić z pomysłami
Denuvo Software Solutions GmbH, ale stało się jednak to, co ostatecznie stać się musiało - Denuvo padło, a złamanie go zajęło jedynie 48 godzi od premiery.
Nie dość, że do sieci wyciekła wersja pozbawiona jakichkolwiek antypirackich zabezpieczeń, to jeszcze już teraz można grać na pirackich serwerach. Nie ma problemu ze znajdowaniem innych graczy, wszystko działa tak jak w pełnoprawnej, legalnej wersji.
Koniec piractwa za... kiedykolwiek?!
Szkoda, bo Denuvo mogło zmienić rynek gier, jaki znamy. Całkowicie wyplenić piractwo? Wytrąciłoby to z ręki deweloperom argument mówiący o tym, że muszą żądać tak wysokich kwot za gry z powodu start wywołanych przez piratów.
Conan Exiles jawi się jako całkiem niezła, choć nie pozbawiona kilka wad, gra typu
survival, gdzie budujemy osady i walczymy z zasiedlającymi świat potworami. Gra zasłynęła ostatnio z bardzo
dokładnego kreatora... genitaliów.
[źródło:
dsogaming.com,
reddit.com]
Komentarze